Gwardia nie sprostała wicemistrzom Polski

Wiktor Gumiński
Przemysław Zadura (z piłką) najczęściej trafiał do bramki Wisły.
Przemysław Zadura (z piłką) najczęściej trafiał do bramki Wisły. Mariusz Matkowski
Szczypiorniści z Opola ponieśli pierwszą porażkę w sezonie 2017/18. W 4. kolejce PGNiG Superligi przegrali z Wisłą Płock 20-32.

Choć przed inauguracyjnym gwizdkiem obie drużyny miały na koncie komplet zwycięstw i taką samą liczbę punktów (po 10), było jasne, że faworyt tego starcia jest tylko jeden. Naszpikowani gwiazdami wicemistrzowie Polski z Płocka niezwykle rzadko potykają się bowiem w meczach z innymi rywalami niż Vive Kielce. Swój potencjał błyskawicznie pokazali też w hali „Okrąglak”.

Gwardia, która przystąpiła do rywalizacji bez kontuzjowanego lewoskrzydłowego Karola Siwaka, od początku miała ogromne problemy ze sforsowaniem dobrze funkcjonującej defensywy rywali. Naszym graczom niezwykle trudno przychodziło wypracowywanie sobie czystych pozycji rzutowych. W ofensywie przez większość pierwszej połowy bazowali wyłącznie na indywidualnych akcjach Przemysława Zadury, lecz było to zdecydowanie za mało na rozpędzoną Wisłę.

Płocczanie dysponowali znacznie szerszym wachlarzem zagrań w ataku. Nim jeszcze upłynęła 10. min, wykonywali już cztery rzuty karne, z których większość wykorzystali. Naszą drużynę bezlitośnie nękali też poprzez liczne kontry oraz wzorową współpracę z obrotowym reprezentacji Polski, Maciejem Gębalą. Tym samym po niespełna kwadransie gwardziści przegrywali już 4-11.

W kolejnych fragmentach gry przed przerwą scenariusz widowiska nie uległ zmianie. Z wyjątkiem tego, że z akcji na akcję po stronie gości rozkręcał się bramkarz Adam Borbely. Opolanie nadal wykonywali większość prób z nieprzygotowanych pozycji, ale Węgier obronił też kilka ich rzutów oddanych w dobrych sytuacjach. Na półmetku spotkania tylko niepoprawni optymiści mogli wierzyć w odwrócenie jego losów przez Gwardię.

Cudem nie zapachniało w drugiej połowie ani przez moment. Pewni swego gracze Wisły pozwalali sobie na trenowanie konkretnych zagrywek i indywidualne popisy. Próbkę swoich możliwości pokazali między innymi, mierzący 212 cm wzrostu, rozgrywający Tomasz Gębala oraz skrzydłowy Przemysław Krajewski.

Jako że wobec kolejnych ich rzutów bezradny był nasz podstawowy golkiper Adam Malcher, od 40 min. swoją szansę otrzymał jego zmiennik - Mateusz Zembrzycki. Młody bramkarz parę razy pokazał, że drzemią w nim duże możliwości, ale w pojedynkę nie był w stanie zatrzymać niesłabnącego naporu przeciwnika. Na boisku pokazał się też zaczynający karierę w Superlidze obrotowy Jan Klimków, i zdobył nawet gola. To jednak z pozytywnych akcentów było w naszej ekipie na tyle. Gwardia po raz pierwszy w sezonie musiała uznać wyższość rywala i obejść się smakiem.

Gwardia Opole - Wisła Płock 20-32 (9-17)
Gwardia: Malcher, Zembrzycki - Lemaniak 1, Zarzycki 1, Łangowski 3, Klimków 1, Tarcijonas 2, Mokrzki 1, Dementiew, Jankowski, Zadura 4, Mauer 1, Milewski 3, Morawski. Trener Rafał Kuptel.
Wisła: Borbely, Morawski - Daszek 6, Duarte 1, Krajewski 6, Obradovic 1, Ghionea 3, T. Gębala 3, Ivić 3, Olkowski 1, M. Gębala 3, Mihić 4, De Toledo 1, Wołowiec. Trener Piotr Przybecki.
Kary: Gwardia - 8 min., Wisła - 8 min.
Sędziowali: Korneliusz Habierski, Grzegorz Skrobak (obaj Głogów).
Widzów: 2600.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska