Gwardia Opole minimalnie przegrała z MMTS-em Kwidzyn

Wiktor Gumiński
Wiktor Gumiński
Kapitan Gwardii Mateusz Jankowski był najjaśniejszym punktem zespołu w starciu z MMTS-em.
Kapitan Gwardii Mateusz Jankowski był najjaśniejszym punktem zespołu w starciu z MMTS-em. Mariusz Matkowski
Nasza drużyna uległa MMTS-owi Kwidzyn 22-23 w meczu 7. kolejki PGNiG Superligi.

Długo zanosiło się na to, że Gwardia nie zakończy tego meczu z pustymi rękami. Zwyżka formy, jaką jej szczypiorniści pokazali już podczas sobotniego, wyjazdowego meczu z Benficą w Lizbonie, znalazła bowiem również odzwierciedlenie w pierwszych minutach rywalizacji na ligowym podwórku. Absolutną gwiazdą początkowych fragmentów boju z MMTS-em był obrotowy Mateusz Jankowski. W ciągu 10 minut aż cztery razy trafił do siatki, w różnych okolicznościach (między innymi efektownym rzutem z obrotu), a także wypracował rzut karny. Seria jego udanych zagrań szybko dała miejscowym prowadzenie 6-2.

Pozostali koledzy kapitana naszej ekipy nie byli jednak już tak skuteczni. Swoich sił w rzutach na bramkę często próbował Kamil Mokrzki, ale jego skuteczność była daleka od idealnej. Gospodarze regularnie obijali też słupki oraz uaktywnił się bramkarz gości Krzysztof Szczecina. Kwidzynianie krok po kroku zbliżali się do opolan, aż w końcu dopięli swego w 17. min. Po dwóch trafieniach z kontry Keliana Janikowskiego zrobiło się 7-7.

Chwilę później przyjezdni mogli po raz pierwszy w meczu wypracować sobie minimalną zaliczkę, ale rzut karny egzekwowany przez Michała Potocznego obronił Adam Malcher. Jak się później okazało, nasz golkiper został bohaterem końcówki pierwszej połowy. Wybronił jeszcze jednego karnego oraz kilka niełatwych rzutów z pola, z czego skrzętnie skorzystali jego koledzy. Efektywność swoich poczynań poprawił między innymi Mokrzki i do przerwy Gwardia wygrywała 12-10.

W drugą odsłonę opolscy zawodnicy weszli równie udanie. Ich gra ofensywna nieco się jednak posypała, odkąd w 36. min boisko z urazem dłoni opuścił coraz lepiej dysponowany Mokrzki. Przeciwnicy z Kwidzyna nadal nie błyszczeli w ofensywie, ale stawiali coraz szczelniejsze zasieki w obronie. A gospodarze popełniali coraz więcej błędów.

Kiedy już jednak goście dochodzili do pozycji rzutowych, zwykle kończyły się one karnymi. A te raz po raz wykańczał już Potoczny. To właśnie ten gracz w 43. min zapewnił swojej ekipie pierwsze prowadzenie w meczu - 18-17.

W ostatnim kwadransie uaktywnił się w naszym zespole mniej widoczny Antoni Łangowski. To jego dwa trafienia pozwoliły w 57. min doprowadzić do remisu 22-22. Mimo że następnie trzeciego w meczu karnego obronił Malcher, opolanie nie zdobyli już żadnej bramki. W ostatniej akcji spudłował Mokrzki, zaś wcześniej nie pomylił się Maciej Pilitowski i trzy punkty padły łupem MMTS-u.

Gwardia Opole – MMTS Kwidzyn 22-23 (12-10)
Gwardia: Malcher, Zembrzycki – Lemaniak, Siwak 1, Zarzycki, Łangowski 3, Tarcijonas, Mokrzki 5, Dementiew 1, Jankowski 8, Zadura 1, Mauer 2, Milewski, Morawski 1. Trener Rafał Kuptel.
MMTS: Szczecina, Żurawski, Dudek – Genda, Kryński 2, Krieger 2, Peret 2, Szpera, Rosiak, Nogowski 3, Potoczny 6, Janikowski 2, Pilitowski 4, Bąk 2. Trener Maciej Mroczkowski.
Sędziowały: Joanna Brehmer (Mikołów), Agnieszka Skowronek (Ruda Śl.).
Kary: Gwardia - 6 min., MMTS - 4 min.
Widzów 1500.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska