Gwardia Opole wyeliminowała Benfikę Lizbona!

Wiktor Gumiński
Wiktor Gumiński
Gwardziści udowodnili, że są zdolni do wielkich rzeczy. Ich zwycięstwo z Benfiką na stałe zapisze się w historii opolskiego sportu.
Gwardziści udowodnili, że są zdolni do wielkich rzeczy. Ich zwycięstwo z Benfiką na stałe zapisze się w historii opolskiego sportu. Sławomir Jakubowski
Nasi piłkarze ręczni pokonali ekipę z Portugalii 26-21 w rewanżowym meczu drugiej rundy Pucharu EHF i awansowali do kolejnej fazy.

- Przed pierwszym gwizdkiem wynik 24-28 na terenie rywala bralibyśmy w ciemno - mówił Mateusz Jankowski, kapitan Gwardii, po meczu w stolicy Portugalii. - Jeżeli w rewanżu wyeliminujemy kilka mankamentów, jesteśmy w stanie przejść do kolejnej rundy.

- Benfica jest jak najbardziej do wyeliminowania - wtórował mu rozgrywający Przemysław Zadura.

Pierwsze akcje historycznego rewanżowego starcia w Okrąglaku (po raz pierwszy od 40 lat klub z Opola wystąpił u siebie w europejskich pucharach) przebiegły po myśli opolan. Najpierw świetną obroną popisał się Adam Malcher, a następnie wynik rywalizacji otworzył rzutem z dystansu Przemysław Zadura. Goście jednak dwukrotnie odpowiedzieli trafieniami z karnych, przez co w 8. min był remis 2-2. Z obu stron trwała bardzo zażarta walka w obronie.

Trwająca przez cały czas świetna dyspozycja Malchera, który raz po raz zatrzymywał rzuty lewoskrzydłowego Benfiki Fabio Antunesa, pozwalała zespołowi oraz tłumnie zgromadzonym w hali kibicom wierzyć w odwrócenie losów dwumeczu. Choć bramek nie padało zbyt dużo, obie ekipy rozgrywały swoje ataki w szybkim tempie. Po raz kolejny Gwardia wyszła na prowadzenie po kwadransie, kiedy gola na 5-4 zdobył po dynamicznym wejściu Antoni Łangowski.

Po chwili siódmą paradą w spotkaniu popisał się broniący jak w transie Malcher. Kilkanaście sekund później golkiper opolan obronił też rzut karny Joao Silvy, a Kamil Mokrzki podwyższył w 18. min na 7-5. Nadzieja na końcowy sukces naszej drużyny rosła z każdą kolejną akcją.

- Adam odbijał niemal wszystkie piłki, jakie leciały w jego kierunku - podkreślał Mokrzki.

Kiedy zaliczka naszego zespołu wzrosła do stanu 9-6, kolejne trzy gole zdobyli jednak lizbończycy. Gwardziści musieli zaczynać ucieczkę od nowa. Mieli dużą szansę, by szybko odjechać na kilka trafień, ale skuteczność nie była już sprzymierzeńcem Mokrzkiego. Pudła zemściły się w końcówce pierwszej odsłony, ponieważ w 29. min na 11-10 dla Benfiki trafił Belone Moreira, a tuż przed półmetkiem swoje dorzucił też Alexandre Cavalcanti. Gwardia miała zatem 30 minut na odrobienie już sześciu bramek straty.

- W szatni powiedzieliśmy sobie, że nie mamy nic do stracenia - dodawał Mokrzki. - W pierwszej połowie walczyliśmy, ale byliśmy bardzo spięci i gra nie do końca nam się układała. Czuliśmy jednak, że kibice są naszym ósmym zawodnikiem i niosą nas we właściwą stronę.

I do drugiej odsłony gwardziści rzeczywiście przystąpili wyjątkowo zmotywowani. Dwa gole z koła błyskawicznie zdobył Jankowski. Kolejnymi udanymi paradami popisywał się też Malcher i w 35. min, po trafieniu ze skrzydła Michała Lemaniaka, nasza ekipa wygrywała 14-13. To jednak nie był koniec jej znakomitej passy. Na 15-13 podwyższył niezawodny Jankowski. A przy trwającej w najlepsze serii obron naszego golkipera wszystko znów stawało się możliwe.

Gracze Benfiki byli stłamszeni kapitalnie funkcjonującą obroną Gwardii, która w 42. min osiągnęła wynik dający jej awans do kolejnej rundy. Prowadzenie 17-13 zapewnił jej nikt inny jak Jankowski, wzorowo wywiązujący się z roli kapitana.

Serca wszystkich sympatyków Gwardii zadrżały jednak w 48. min, kiedy po zderzeniu z jednym z Portugalczyków na boisko padł główny bohater spotkania - Malcher. Doznał urazu stawu skokowego. Opuścił boisko, ale tylko na kilka minut. Mimo widocznego cierpienia, parokrotnie dał się jeszcze Benfice we znaki.

- Adrenalina była tak wielka, że jak najszybciej chciałem wrócić na boisko - mówił Malcher. - Od razu powiedziałem fizjoterapeucie, by jak najszybciej owinął mi nogę. Łatwo się nie poddaję.

Grający jak nakręceni opolanie nie zatrzymywali się też w ofensywie. Na boisko wrócił Patryk Mauer i dwoma bramkami zapewnił w 53. min Gwardii już sześciobramkową zaliczkę (22-16). Wtedy Benfica została przełamana. A po ostatnim gwizdku nastał czas na szaloną, w pełni zasłużoną radość.

Gwardia Opole - Benfica Lizbona 26-21 (10-12)
Gwardia: Malcher, Zembrzycki - Lemaniak 1, Siwak 3, Zarzycki, Łangowski 5, Klimków, Tarcijonas, Mokrzki 3, Jankowski 6, Zadura 1, Mauer 6, Morawski 1. Trener Rafał Kuptel.
Benfica: Costa Figuera 1, Ferreira - Carvalho 3, da Silva 4, Marques 3, Pais, Terzić 2, Moreira 2, Pesqueira 1, Cavalcanti 2, Antunes 1, Pereiera 1, Abrao 1. Trener Carlos Resende.
Kary: Gwardia - 2 min., Benfica - 12 min.
Sędziowie: Miro Korja, Christopher Metsamaki (obaj Finlandia).
Widzów: 3000.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska