Gwardia Opole wysoko przegrała z Górnikiem Zabrze

Wiktor Gumiński
Wiktor Gumiński
Kamil Mokrzki i jego koledzy nie byli tym razem w stanie wiele zdziałać.
Kamil Mokrzki i jego koledzy nie byli tym razem w stanie wiele zdziałać. Sławomir Jakubowski
Piłkarze ręczni z Opola nie mieli nic do powiedzenia w meczu 5. kolejki PGNiG Superligi. Przegrali na wyjeździe z Górnikiem Zabrze aż 23-36.

Początkowo nic nie zapowiadało późniejszej katastrofy. Nasza drużyna przystąpiła bowiem do starcia z niepokonanym dotąd rywalem bez kompleksów. W inauguracyjnych fragmentach spotkania trwała zacięta walka. Do tego stopnia, że sędziowie nie wahali się odsyłać na ławkę kar zawodników obu ekip. Gwardziści cały czas utrzymywali kontakt z przeciwnikiem, a w 10. min, po celnym rzucie z lewego skrzydła Michała Milewskiego, po raz pierwszy wyszli na prowadzenie (4-3).

Od tego momentu w ich grze coś się jednak zacięło. Kryzys dopadł opolan przede wszystkim w ofensywie. Było to tym bardziej niepokojące, że nie potrafili oni zdobyć bramki nawet podczas gry w przewadze. Niemocy strzeleckiej Gwardii nie potrafił przerwać, po ośmiu minutach, nawet Patryk Mauer z rzutu karnego. Tym samym sześć kolejnych goli padło łupem Górnika, w którego szeregach brylowali lewoskrzydłowy Bartłomiej Tomczak i obrotowy Marek Daćko.

Niefortunną passę opolskiego zespołu przełamał dopiero, po jedenastu minutach bez trafienia, Antoni Łangowski. Okazało się to jednak zaledwie kroplą w morzu potrzeb. Siła rażenia naszej ekipy do przerwy już nie wzrosła. W pierwszej połowie tylko sześć razy znalazła ona sposób na pokonanie dobrze dysponowanego golkipera rywali Mateusza Korneckiego. Popełniła też niezliczoną liczbę prostych strat. I na półmetku leżała na deskach, przegrywając aż 6-16. A żaden z opolskich zawodników nie trafił do siatki więcej niż raz.

Co gorsza, zanim jeszcze na dobre rozpoczęła się druga odsłona, podopieczni Rafała Kuptela przegrywali już 7-21. Rozpędzonych zabrzan nie było w stanie nic powstrzymać, stąd też wraz z biegiem czasu trenerzy obu zespołów dawali szansę gry kolejnym rezerwowym. Z racji tak ogromnej przewagi jednej drużyny, w obronie nie trwała już tak zacięta walka jak wcześniej, a emocji było jak na lekarstwo.

Nasi gracze w kiepskim stylu przegrali drugi ligowy mecz z rzędu i zdecydowanie mają nad czym myśleć przed przyszłotygodniową rywalizacją w 2. rundzie eliminacji Pucharu EHF z portugalską Benfiką Lizbona. Zaplanowany na wtorek ligowy mecz opolan ze Spójnią Gdynia został bowiem przełożony na listopad.

Górnik Zabrze - Gwardia Opole 36-23 (16-6)
Górnik: Kornecki - Gluch 3, Daćko 4, Fąfara, Tomczak 9, Gromyko, Sluijters 3, Buszkow 3, Tatarincew 3, Gliński 2, Gogola 2, Tokaj, Matuszak, Francik 6, Adamuszek 1.
Gwardia: Malcher, Zembrzycki - Lemaniak, Zarzycki 5, Łangowski 2, Klimków 1, Tarcijonas 1, Mokrzki 1, Dementiew, Jankowski 3, Zadura 4, Mauer 3, Milewski 2, Morawski 1, Przybysz.
Sędziowali: Marek Baranowski (Warszawa), Bogdan Lemanowicz (Łąck).
Kary: Górnik - 10 min., Gwardia - 10 min.
Widzów: 800.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska