Piłka ręczna. ASPR Zawadzkie w drodze do 1 ligi

Marcin Sabat
Marcin Sabat
Oby tak dobre nastroje mieli gracze ASPR po sezonie.
Oby tak dobre nastroje mieli gracze ASPR po sezonie. Sławomir Jakubowski
ASPR Zawadzkie pierwszą rundę zmagań w swojej grupie 2 ligi zakończyła na 1. miejscu premiowanym awansem. W sobotę zaczyna decydującą część walki o miejsce na zapleczu ekstraklasy.

W 11 meczach ASPR Zawadzkie odniosła 10 zwycięstw i zanotowała tylko jedną porażkę, a na własnym parkiecie wysoko pokonała najgroźniejszych rywali: AZS Politechnikę Kielce i Grunwald Ruda Śląska.
- Przed sezonem za cel postawiliśmy sobie zajęcie pierwszego miejsca, które daje od razu awans - mówi szkoleniowiec ASPR-u Łukasz Morzyk. - W poprzednim sezonie byliśmy na 2. miejscu i graliśmy baraże o miejsce w wyższej lidze. Byliśmy jej bardzo blisko, ale ostatecznie się nie udało. Teraz więc chcemy zająć 1. lokatę, by nie było żadnych wątpliwości.

Druga runda potrwa do 8 maja, kiedy to sezon zostanie zakończony meczem wyjazdowym z AZS-em Politechniką Kielce. To może się okazać kluczowe spotkanie. Wcześniej będą jeszcze przynajmniej dwa bardzo ważne z innymi zespołami z czołówki tabeli: Vive II Kielce (27 lutego u siebie), z którym ASPR zanotowała jedyną porażkę oraz z Grunwaldem Ruda Śląska na wyjeździe (9 kwietnia).

Pierwsza runda rozgrywek zakończyła się w połowie grudnia. W okresie świątecznym zespół miał przerwę w treningach.
- Zajęcia wznowiliśmy zaraz po nowym roku - informuje trener Morzyk. - Ćwiczymy trzy razy w tygodniu, a w ramach przygotowań w planie są też sparingi. Zaplanowaliśmy tylko dwa, bo uznaliśmy, że więcej nie potrzeba. Za to z mocnymi przeciwnikami.

Oba mecze są już za zespołem z Zawadzkiego. We własnej hali pokonał on 35-32 ekipę MKS Wieluń - lidera innej grupy 2 ligi, a następnie 30-27 1-ligowy Olimp Grodków. Rozgrywki ASPR miała wznowić tydzień temu, ale na prośbę rywala mecz został przełożony. Zmagania rozpoczynają więc w sobotę od wyjazdowego starcia z MKS Biłgoraj. Trener Morzyk jest w dobrym humorze, także za sprawą powrotu do treningów Lesława Kąpy. W poprzednim sezonie był on czołową postacią zespołu, ale doznał poważnej kontuzji kolana i przez ponad pół roku nie grał.

- Teraz już wrócił do normalnych treningów i dzięki temu z pewnością będziemy mocniejsi - zaznacza trener Morzyk. - W defensywie jeszcze nie gra na sto procent możliwości, ale to przyjdzie z czasem, bo nie jest łatwo wrócić do pełnej dyspozycji po długiej przerwie. W ataku natomiast już pełni niezwykle istotną rolę. Dobrze rozumie się z Marcelim Migałą i wierzę, że ta ich współpraca przełoży się też na występy w meczach ligowych.

Pozostali zawodnicy są zdrowi i sumiennie trenują. Wyjątkiem jest tylko Mateusz Kaczka, który zmaga się z urazem barku i nie wiadomo, kiedy dołączy on do kolegów z zespołu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska