Dawid Konarski: - Gramy o mistrza i puchary

Sławomir Jakubowski
Sławomir Jakubowski
Dawid Konarski
Dawid Konarski Sławomir Jakubowski
- W Kędzierzynie do siatkówki mamy wszystko, co jest niezbędne, a naszym zadaniem jest dawać z siebie sto procent - mówi Dawid Konarski, atakujący Zaksy i reprezentacji Polski.

Przed rozpoczęciem sezonu podkreślał pan, że przychodzi do Kędzierzyna-Koźla, aby częściej występować na parkiecie niż w poprzednim sezonie w barwach zespołu z Rzeszowa. Cel został spełniony, gra Pan regularnie...
Póki co tak jest. Nie da się ukryć, że zmiana Resovii na Zaksę z tym się wiązała. Ponadto wiedziałem też jaki ciekawy projekt jest tutaj szykowany, jakich będziemy mieli zawodników. I na tą chwilę zespół gra znakomicie, wszystko funkcjonuje bardzo dobrze. Tylko się cieszyć. Trener ma ten komfort, że ma wielu dobrych zawodników. Jak ktoś gra słabiej, to zastępuje go ktoś inny, który też reprezentuje wysoki poziom. Bardzo się cieszę, że mogę do tej pory w tej podstawowej „szóstce” wybiegać na parkiet. A jeżeli tylko coś się dzieje to jest Grzesiu Bociek, który też się bardzo dobrze prezentuje.

Można stwierdzić, że „wygryzł” pan z drużyny Dominika Wit­czaka, który był zawodnikiem z najdłuższym stażem w klubie.
Była trochę dziwna sytuacja, bo nie w każdym klubie można mieć trzech atakujących, a my tak na początku sezonu mieliśmy. No cóż tak się potoczyło, a nie inaczej. Sądzę, że Dominik też jest z tego zadowolony, że mógł na razie zmienić klub. Wiadomo bowiem, że treningi w trójkę nie są zbyt łatwe, zwłaszcza dla tego trzeciego, który nie ma zbyt dużo możliwości trenowania. Myślę, że w tym przypadku Dominkowi oferta z Resovii spadła z nieba i dobrze, że może tam dalej trenować na wysokim poziomie. Ciężko byłoby w trójkę grać cały sezon i chyba, że decyzja o wypożyczeniu była rozsądna. No cóż taki jest sport, taka była decyzja, Dominik się z nią zgodził.

Jak się Pan czuje w naszym klubie?
Bardzo dobrze. Z chęcią przychodzę się na treningi, można posiedzieć na hali, jest miło, zawsze jest fajna atmosfera. W szatni też jest atmosfera, żartujemy. Wszystko czego potrzebujemy mamy „dostarczone” przez zarząd i przez sztab szkoleniowy. Otrzymujemy bardzo dobre analizy gry rywali, przygotowanie fizyczne jest w pełni profesjonalne. Do siatkówki mamy tutaj wszystko co jest niezbędne, a naszym zadaniem jest dawać z siebie sto procent zaangażowania na zajęciach i na parkiecie w trakcie meczu.

A sam Kędzierzyn- Koźle. Nie brak tu czasem rozrywek?
Nie da się ukryć, że grałem do tej pory w większych miejscowościach, czyli w Bydgoszczy i Rzeszowie, ale do każdego miejsca można się przyzwyczaić. Jest cisza, spokój, co można zaliczyć do plusów w stosunku do dużych miast. Cieszę się z tego, że jest tutaj galeria i kino, bo często z małżonką z tego korzystamy. Szkoda mi tylko, że w Kędzierzynie-Koźlu nie ma rynku, takiego z restauracyjkami, gdzie można by było sobie posiedzieć. Z drugiej strony wiele mi nie potrzeba, większość czasu spędzam na hali.

Zaksa tworzy w tym sezonie prawdziwy dream team. Wydaje się, że jesteście nie do zatrzymania.
Z takim stwierdzeniem to jeszcze trzeba poczekać. Ciężko trenujemy i chcemy tego efekty przekładać na mecze. Na razie to wychodzi, ale mamy chłodne głowy. Nie zakładamy, że jakiegoś rywala pokonamy bez wysiłku, do każdego podchodzimy z szacunkiem. W każdym meczu mamy do zgarnięcia trzy punkty, to na razie realizujemy i to jest nasze główne założenie.

Czy drużynie pomaga fakt, że jako jedyna ze ścisłej czołówki nie gra w europejskich pucharach?
Raczej tak bo jest czas na trening i odpoczynek. W zeszłym tygodniu mieliśmy po spotkaniu ligowym dwa dni wolnego. Teraz również. Zespoły grające w Lidze Mistrzów nie mogą sobie na to pozwolić. Przeloty na mecze nie ułatwiają im również treningów, ale każdy z graczy Zaksy też to przeżył już na własnej skórze. Na pewno jest to w tej chwili plus, ale wszystko na to wskazuje, że w następnym sezonie „puchary” wrócą do Kędzierzyna-Koźla i będziemy mieli wszyscy te same szanse.

W fazie zasadniczej więcej już za wami, niż przed. Utrzymacie pierwszą pozycję w tabeli?
Nie mogę tego zadeklarować, na sto procent, ale na pewno będziemy się starać. Każdy mecz gra się o trzy punkty, będziemy chcieli je zdobyć. Jeżeli tak będzie, to z czystej matematyki wychodzi, że na tym pierwszym miejscu zostaniemy. Mamy delikatną przewagę, gdzieś tam noga będzie mogła się powinąć, ale na tym się nie koncentrujemy i chcemy wszystko wygrywać.

W ostatnim spotkaniu z Czarnymi Radom otrzymał Pan statuetkę dla najlepszego gracza meczu. Wie pan, które to takie trofeum w tych rozgrywkach? Prowadzi pan jakieś statystyki?
W pierwszych dwóch sezonach gdzieś się tam to liczyło, bawiło się w takie statystyki, cyferki, liczenie. Zawsze to jest miłe, zostaje jakaś pamiątka, ale większej wagi do tego się nie przywiązuje. Na pewno to pierwsze dla mnie takie wyróżnienie w tym sezonie. Zawsze cieszymy się jak dostaje je nasz rozgrywający Benjamin Toniutti, bo ma ich już sześć i jest wtedy trochę śmiesznie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska