Stal Nysa. Oby siatkarze byli już na prostej

Sławomir Jakubowski
Sławomir Jakubowski
W bloku Łukasz Karpiewski (z lewej) i Jarosław Stancelewski ze Stali.
W bloku Łukasz Karpiewski (z lewej) i Jarosław Stancelewski ze Stali. Sławomir Jakubowski
Obrońca mistrzowskiego tytułu w I lidze - Stal Nysa - długo "wchodził" w sezon, ale w końcówce roku wreszcie złapał właściwy rytm.

W przypadku siatkarzy z Nysy trzeba mieć nadzieję, że sprawdzi się powiedzenie, iż prawdziwego mężczyznę poznaję się po tym jak kończy, a nie jak zaczyna. Stalowcy walkę o obronę tytułu zaczęli bowiem bardzo słabo.

Co prawda na inaugurację bez problemów pokonali AZSPoznań, ale potem zanotowali serię trzech i czterech porażek, które przedzieliła wygrana z Energetykiem Jaworzno.

Nie bez wpływu na słabszą dyspozycję miały liczne kontuzje i absencje, ale także...

- Przygotowywaliśmy się według sprawdzonego w poprzednim sezonie schematu, który zakładał, że forma będzie rosła i nie spodziewałem się, że pierwsze mecze będą jakieś super - zauważa grający trener Stali Jarosław Stancelewski. - Niestety, urazy i absencje na treningach pokrzyżowały nam plany, a do tego niepotrzebnie wdarła się nerwowość i jakaś blokada psychiczna.

Na szczęście dwa ostatnie spotkania z dużo wyżej notowanymi Czarnymi Radom i sąsiadem z tabeli Kęczaninem Kęty pozwoliły złapać oddech i poprawiły nastroje. Stal awansowała na 7. miejsce i choć do lidera traci dziewięć punktów, to do trzeciego w tabeli MKS-u Będzin już tylko cztery.

- Zwycięstwo w Radomiu pomogło nam odzyskać wiarę w siebie i dodało nam skrzydeł - nie miał wątpliwości zawodnik Stali Łukasz Karpiewski. - Byliśmy w formie, ale coś siedziało nam w głowach. Psychika "puściła" i gramy już lepiej.

- Męczące były już porażki w tie breakach, których zanotowaliśmy aż pięć i słabsze końcówki setów, które decydowały o wyniku - przyznaje przyjmujący nyskiej drużyny Piotr Łuka. - Chyba złapaliśmy już właściwy rytm i zanotowaliśmy udaną końcówkę rundy.

Z optymizmem możemy patrzeć na drugą rundę. Mamy znacznie spokojniejsze święta, niż mogłoby się to wydawać jeszcze dwa tygodnie temu. Każda porażka powinna czegoś uczyć. Mam nadzieję, że z tych będących naszym udziałem, wyciągnęliśmy właściwe wnioski i nie powielimy już błędy, które popełnialiśmy.

Odczarowanie "nyskiego kotła" może być kluczowe dla końcowej pozycji Stali. Czekają ją bowiem teraz trzy mecze przed własną publicznością, a przypomnieć należy, że w poprzednim sezonie w fazie zasadniczej nasza ekipa przegrała u siebie tylko raz.

Poza tym przed rokiem od pierwszego spotkania rundy rewanżowej rozpoczęła marsz ku mistrzostwu. Choć należy pamiętać, że o wszystkim zdecydują play offy, to właśnie w drugiej części rywalizacji Stal zbudowała formę, która pozwoliła wygrać I ligę.

- Na początku rozgrywek nie graliśmy dobrze i w efekcie nie było wyników - nie ukrywa libero Stali Krzysztof Andrzejewski. - Nasza dyspozycja jednak jakby zaczęła rosnąć, poczuliśmy, że to co robimy na treningach ma sens i wróciła wiara. Jeżeli utrzymamy poziom gry na swoim poziomie, a możemy go jeszcze poprawić, to wygrane przyjdą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska