- Ze grozą obserwuję, jak przez ulicę przechodzą osoby starsze lub takie, które mają problem z poruszaniem się - mówi pan Jan, mieszkaniec jednej z pobliskich ulic.
- Często nie dochodzą nawet do połowy ulicy, a zielone światło gaśnie. To cud, że jeszcze nikt nie zginął.
Jego zdaniem piesi byliby bezpieczniejsi, gdyby światła zmieniały się choć kilka sekund później.
- Ja jestem sprawny i w razie potrzeby mogę szybko opuścić skrzyżowanie, ale co mają zrobić starsi ludzie? - martwi się pan Jan. - Jeśli dojdzie do wypadku, to wina będzie po ich stronie, bo przecież znaleźli się na skrzyżowaniu na czerwonym świetle...
W sprawie świateł do tej pory nikt nie interweniował ani w urzędzie miasta, ani u zarządcy drogi.
Skrzyżowanie rok temu remontowała Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad.
- Na wszystkich wlotach tego skrzyżowania pieszy ma w sumie 14 sekund na pokonanie jezdni, badania wykazały, że to wystarczający czas - tłumaczy Michał Wandrasz, rzecznik GDDKiA.
Jak dodaje, pieszy, wchodząc nawet w ostatniej sekundzie zielonego światła, ma prawo przejść po pasach na drugą stronę ulicy i nie łamie w ten sposób przepisów. - Sygnalizacja jest tak ustawiona, by auta nie ruszyły zbyt wcześnie - zapewnia Wandrasz.
Wydłużenie cyklu zielonego światła raczej nie wchodzi w grę. - Ruch odbywa się tam płynnie, a ingerencje w program sterujący światłami mogłyby wpłynąć niekorzystnie na tę płynność i bezpieczeństwo - twierdzi rzecznik.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?