W teren ruszyli rachmistrzowie prowadzący powszechny spis rolny. W niewielkiej gminie Lubrza koło Prudnika rachmistrzów jest dwóch, z czego jeden jest synem Lilli Gąsior, sekretarza urzędu gminy.
Zdaniem naszego czytelnika, który przysłał nam informację w tej sprawie, to przykład nepotyzmu, czyli popierania swoich na stanowiskach.
- Nie miałam żadnego wpływu na wybór syna. Syn jest studentem, bezrobotnym i spełnia wszystkie wymagania stawiane kandydatom na rachmistrzów - tłumaczy Lilla Gąsior.
Organizatorem spisu rolnego jest GUS, ale w rekrutacji rachmistrzów pomagały urzędy gmin. Wójt, który jest ustawowo gminnym komisarzem spisowym, wyznaczył lidera spisowego.
W Lubrzy został nim Tomasz Włodarczyk, pracownik urzędu. Na gminnej tablicy i internetowej stronie urzędu wywieszono też informację o naborze rachmistrzów.
- Początkowo zainteresowanie było spore, ale ostatecznie swoje pisemne kandydatury zgłosiły trzy osoby - mówi Tomasz Włodarczyk.
- Być może pozostali nie mogli poświęcić na tę pracę całych dwóch miesięcy, bo do zrobienia jest dużo. To ja przeprowadziłem rozmowę z kandydatami i odrzuciłem trzecią osobę.
Uznałem, że nie posiada specjalistycznej wiedzy o rolnictwie, która jest potrzebna w pracy rachmistrza. Poza tym kandydatka wygadała się, że niebawem ma podjąć pracę, a rachmistrzami powinny być osoby bezrobotne.
Wytypowane osoby przeszły dodatkowo specjalistyczne szkolenia w Opolu. W całej Polsce jest prawie 12 tys. rachmistrzów. Każdy z nich musi się wylegitymować imienną legitymacją z fotografią.
W teren ruszyli już 9 sierpnia, aby przeprowadzić tzw. obchód przedspisowy, poznać swój teren i umówić się z gospodarzami. Za ten kilkunastodniowy etap dostaną 500 zł brutto.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?