W samym Opolu pomoc trafiła do 120 domów. Jednym z czterech miejsc, z których w sobotę i niedzielę wolontariusze rozwozili paczki, była sala gimnastyczna Zespołu Szkół Budowlanych im. Jana Pawła II przy ul. Niemodlińskiej.
- Wróciłem właśnie od rodziny z piątką dzieci - mówił Michał Szczałba. - Wciąż mam przed oczami ich radość, gdy rozpakowywali paczki. Atmosfera była tak wspaniała, że aż nie chciało mi się wychodzić z ich mieszkania.
Agnieszka i Józef, małżeństwo z Opola, uczestniczyli w akcji już czwarty raz. Przygotowaną przez siebie, dla nieznanej rodziny, stertę paczek zaopatrzyli w dowcipną instrukcję obsługi: "Nie rzucać paczkami, nie ciąć nożem, nie przewracać, otwierać wg. numeracji 1, 2, 3, 4, 5, 6..., cztery ostatnie paczki położyć pod choinką i otworzyć w wigilię". - Staraliśmy się spełnić najważniejsze potrzeby rodziny, do której trafią - wyjaśniał pan Józef. - W paczkach są m.in. ubrania, artykuły spożywcze, odkurzacz. Póki Bozia da zdrowie, a pracodawca kasę, dalej będziemy tak robić.
Jak informuje Anna Maria Kubicka, jedna z organizatorek, akcja trwa praktycznie przez cały rok.
- Już od maja lokalni liderzy Szlachetnej Paczki akcji zbierają informacje o potrzebujących - wyjaśnia. - W opiece społecznej, w parafiach, od pedagogów szkolnych, sąsiadów, znajomych. Sprawdzamy ich sytuację, by upewnić się, że nie mamy do czynienia wyłącznie z postawą roszczeniową, a następnie robimy listę potrzeb i szukamy ofiarodawców. Promujemy ideę mądrej pomocy. Nie chcemy pomagać tym, którzy tego nie potrzebują.
- W przygotowanie zestawu dla jednej rodziny finansowo zaangażowanych jest średnio 36 osób. Czasem nawet 100, bo paczki mają dużą wartość - dodaje Aleksandra Parusel. - Zdarzają się w nich pralki, lodówki, a nawet meble.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?