Na piątkowym spotkaniu z załogą pojawili się przedstawiciele Grupy Leo Maks, która od końca stycznia jest właścicielem zakładu przy ulicy Rejtana w Opolu.
- Obiecywali nam, że pierwsze wagony towarowe przyjadą do zakładu jeszcze w lutym i grupy pracowników będą wezwane z domów do ich naprawy - opowiada jedna z osób, która była na spotkaniu.
Nowi właściciele podtrzymali także deklarację, że do 17 lutego wypłacą około 350 pracownikom zaległe pensje. Niewiele osób jednak wierzy w te zapewnienia.
- Proszę się nam nie dziwić. Przez ostatnie dwa lata pracownicy godzili się na redukcję pensji, likwidację funduszu socjalnego, a mimo to poprzedni właściciele zadłużyli firmą na kilkadziesiąt milionów złotych – tłumaczy Tadeusz Pachuta, przedstawiciel związków zawodowych.
Dlatego sąd kilka dni temu zastanawiał się nad wnioskiem o upadłość likwidacyjną spółki. Ostatecznie dał nowym właścicielom czas na wprowadzenie w życie swoich pomysłów na reaktywację TS.
Okazało się bowiem, że firma otrzymała 13 milionów złotych pożyczki od nowego właściciela. Co więcej o 15 mln zł zostanie podwyższony jej kapitał zakładowy. Przedstawiciele Grupy Leo Maks twierdzą także, że otrzymają finansowe wsparcie od spółki z Luksemburga.
Na razie jednak większość pracowników wciąż siedzi w domach pod telefonem. Ci, którzy mogli sami się zwolnić i przejść do innych firm, już to zrobili. Dlatego załoga zmniejszyła się z ponad 400 do 350 osób.
Przypomnijmy, że Tabor ma za sobą ponad 100 letnią tradycję naprawiania i produkowania wagonów.
Już kilka razy firma była w bardzo trudnej sytuacji finansowej. Ale jak podkreślają pracownicy jeszcze nigdy nie było źle jak obecnie.
Strefa Biznesu: Inflacja będzie rosnąć, nawet do 6 proc.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?