Tadeusz Widziszowski: - Robimy swoje i wygrywamy ważne mecze

Marcin Sagan
Marcin Sagan
Tadeusz Widziszowski
Tadeusz Widziszowski Oliwer Kubus
Rozmowa z Tadeuszem Widziszowskim, trenerem koszykarek Chrobrego Głuchołazy, beniaminka 1 ligi kobiet

Prowadzony przez pana zespół jest beniaminkiem 1 ligi koszykarek, a mimo to radzi sobie bardzo dzielnie.

- Przed rozpoczęciem rozgrywek założyliśmy sobie cel, jakim jest utrzymanie w 1 lidze. Jest 11 drużyn, a pewnych go będzie dziewięć po fazie zasadniczej. Dlatego też naszym celem jest to 9. miejsce. Co będzie więcej, to będzie sukces.

W czterech ostatnich meczach wygraliście trzy razy i jesteście na 5. miejscu, a mamy już prawie półmetek rozgrywek. Może więc należałoby ambitniej spojrzeć na najbliższą przyszłość?

- Spokojnie, nie zachłystujmy się. Pewnie, że lepiej byłoby zająć 8. miejsce niż 9., bo daje ono możliwość gry w play offach. My robimy swoje i wygrywamy. Jesteśmy górą w tych meczach, w których powinniśmy być, a więc z rywalkami, które za cel też stawiają sobie utrzymanie.

Szczególnie ważne były dwa zwycięstwa w dwóch ostatnich kolejkach z będącymi na dole tabeli: Olimpią Wodzisław u siebie i Tęczą Leszno na wyjeździe.

- Zgadza się, bo dzięki nim oddaliliśmy się od dwóch ostatnich miejsc, na których nie możemy się znaleźć. Każde zwycięstwo jest ważne, ale te dwa były wyjątkowo istotne.

W najbliższą niedzielę w swojej hali o godz. 16.00 zagracie z jednym z faworytów rozgrywek - ŁKS-em Łódź.

- Przed rozpoczęciem sezonu uważałem ŁKS za zdecydowanego faworyta całej ligi i nie spodziewałem się, że może przegrać jakiś mecz. Tymczasem dwa tygodnie temu przegrał w Jeleniej Górze z ekipą Karkonoszy czyli porównywalną do nas. To już była jego trzecia porażka. Wcześniej mocno się męczył w Lesznie i wygrał tylko punktem. Coś chyba nie do końca gra w łódzkiej drużynie i postaramy się to wykorzystać. Z drugiej strony w ostatniej kolejce łodzianki gładko wygrały z niepokonanym do tej pory MUKS-em Poznań. Szykuje się ciekawy mecz i postaramy się sprawić niespodziankę.

Cieszyć musi, że w ostatnią niedzielę w Lesznie pierwszy mecz po kontuzji zagrała Aneta Bolek.

- To niesłychanie ważna zawodniczka dla zespołu. Dała oddech dwóm naszym innym wysokim zawodniczkom: Joannie Czarneckiej i Agnieszce Kret. Dzięki temu, że mogły odpocząć w czasie meczu, zwłaszcza dotyczy to Joanny, to zagrały lepiej. Sama Aneta jeszcze dużo wniesie do naszej gry.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska