Teatr Kochanowskiego w Opolu nie zna kryzysu

fot. Archiwum teatru
Farsa "Czego nie widać" najbardziej podbiła serca opolskiej publiczności. Na zdjęciu od lewej: Aleksandra Cwen, Grażyna Misiorowska, Leszek Malec.
Farsa "Czego nie widać" najbardziej podbiła serca opolskiej publiczności. Na zdjęciu od lewej: Aleksandra Cwen, Grażyna Misiorowska, Leszek Malec. fot. Archiwum teatru
"Podatniku, przyjdź sprawdzić, co dzieje się w teatrze za Twoje pieniądze!" - tym hasłem promującym jedną z premier oblepiono niedawno całe Opole. W minionym sezonie działo się wiele i ciekawie. Sprawdziło to 33 tysiące widzów.

Najważniejszym wydarzeniem tego sezonu byli "Aktorzy prowincjonalni" w reżyserii Agnieszki Holland i Anny Smolar. Namówienie Holland - wielkiej gwiazdy światowego kina - która nigdy w teatrze nie czuła się za dobrze, do powrotu na scenę po 30 latach nieobecności i przekonanie jej, by ponownie sięgnęła po scenariusz swego słynnego debiutanckiego filmu, to osobisty sukces dyrektora "Kochanowskiego", Tomasza Koniny.

W sztuce, jak w mało której dziedzinie, bez szaleństwa i śmiałych marzeń niewiele da się osiągnąć. W sztuce i w marketingu. Praca Holland w opolskim teatrze ściągnęła na "Kochanowskiego" uwagę całej teatralnej Polski. I choć jej przedstawieniu daleko do siły, jaką mieli filmowi "Aktorzy prowincjonalni", to jednak powstało dzieło ważne, mówiące coś istotnego zarówno o portretowanym środowisku teatralnym, jak i o naszej współczesnej kondycji społecznej - uwikłanej w inne, ale nie mniej dotkliwe niż za czasów komuny konformizmy.

Premiera opolskich "Aktorów" była wydarzeniem zarówno artystycznym, jak i towarzyskim. Do Opola przyjechali artyści grający i współtworzący słynny film oraz czołówka teatralnej krytyki. Pochlebne recenzje zaowocowały zaproszeniem opolskiego przedstawienia na Warszawskie Spotkania Teatralne - jeden z najważniejszych festiwali teatralnych, gromadzący najgłośniejsze inscenizacje roku. Warszawscy teatromani trzykrotnie mieli okazję obejrzeć nasz spektakl. Ponownie docenili go też piszący o festiwalu.

Dobry rok pierwszego planu

Nie mniej ważnym od "Aktorów" przedstawieniem były "Panny z Wilka". Tomasz Konina - reżyser i scenograf - przeniósł na scenę (po raz pierwszy w dziejach) jedno z największych opowiadań Jarosława Iwaszkiewicza i śmiało zmierzył się z pamiętną adaptacją filmową Andrzeja Wajdy.

Błysnął też wielkim talentem inscenizatorskim. Jego "Panny z Wilka" to mądra, nostalgiczna opowieść o przemijaniu, zrealizowana z niezwykłym wyczuciem sceny i olśniewająco piękna. Jury XXXIV Opolskich Konfrontacji Teatralnych doceniło dwie grające w przedstawieniu aktorki - Aleksandrę Cwen za rolę Feli i Judytę Paradzińską za rolę Joli. Słusznie, ale żal, że tylko tyle.

Judycie Paradzińskiej Agnieszka Holland w "Aktorach" powierzyła rolę "gwiazdy" i podczas pracy nad przestawieniem z zachwytem mówiła o jej wszechstronnych możliwościach. Paradzińska, która na naszej scenie debiutowała 20 lat temu, jest rzeczywiście jej wielką gwiazdą, potwierdzającą ogromny talent każdą rolą.

Z okazji Międzynarodowego Dnia Teatru została uhonorowana - po raz trzeci - Złotą Maską. Nagroda przypadła za rolę w "Opowieściach lasku wiedeńskiego", jeszcze z poprzedniego sezonu (także nagrodzonym Złotą Maską - jako spektakl roku), ale i w tym Paradzińska święciła triumfy. Nie tylko w "Pannach z Wilka", czy w "Operze gospodarczej". Na zakończenie sezonu brawurowo zagrała w "Dwojgu na huśtawce", wpisując rolę Gizeli na listę swych najlepszych dokonań.

Opolski teatr przede wszystkim aktorkami stoi. Ten sezon za bardzo udany może uznać i wspomniana już Aleksandra Cwen - nominowana przez nto do "Złotej Spinki" i Arleta Los-Pławszewska, której po wielu epizodach (zawsze wypieszczonych perełkach) w tym sezonie powierzono dużą rolę - Anny w "Bliżej" Marbera - i jest to z pewnością jedna z najważniejszych kreacji tej aktorki.
Teatromanów na pewno ucieszył też powrót Grażyny Rogowskiej. Aktorka od pewnego czasu próbująca szczęścia w Warszawie, nie pozwoliła o sobie zapomnieć opolanom, przygotowując recital piosenek Mieczysława Fogga.

I rzecz pewnie nie byłaby warta większej wzmianki, gdyby nie właśnie Rogowska. Bo piosenki jak piosenki, starsi idą na nie z sentymentu, ale młodym nazwisko Fogga nic nie mówi. Na Rogowską powinien jednak pójść każdy, bo niewiele jest aktorek o takiej charyzmie i sile wyrazu.

Wreszcie teatr pod widza

Tomasz Konina, który po dwóch latach jest na półmetku swego dyrektorskiego kontraktu w "Kochanowskim", w minionym sezonie bardzo zgrabnie skomponował repertuar, znacznie lepiej niż w pierwszym roku, wczuwając się w potrzeby opolskiego widza i jedynej dramatycznej sceny, która powinna i pouczać, i skłaniać do refleksji, i bawić.

Nie zabrakło w tym repertuarze czystej rozrywki w postaci wyreżyserowanej przez niego świetnej farsy "Czego nie widać" Freyna, która biła rekordy popularności. To dobrze, że reżyser o wysokich ambicjach artystycznych nie zapomina (jak zdarzyło mu się to w pierwszym sezonie) o jednej z podstawowych potrzeb, jakie teatr spełnia - beztroskiego śmiechu.

Dowodem na coraz większe wsłuchanie się w oczekiwania widzów było zakończenie sezonu, kiedy w ciągu jednego weekendu pokazano dwie premiery światowych hitów teatralnych. Zarówno sztuce "Bliżej" Marbera w reżyserii Julii Pawłowskiej, jak i "Dwojgu na huśtawce" Gibsona w reżyserii Marcina Sosnowskiego można wróżyć duże powodzenie w następnym sezonie.

Obie mówią o miłości, potrzebie bliskości i wielkiej samotności - jakże charakterystycznej dla współczesnych mieszkańców wielkich miast. Obie to małe formy o wielkich sprawach, dotykających każdego. I obie są popisem naszych aktorów (warto zwrócić uwagę na Norberta Kaczorowskiego - od roku obecnego na naszej scenie i coraz wyraziściej tę obecność swoimi rolami zaznaczającego).

Przy okazji realizacji "Bliżej" dyrektor Konina zdecydował się na ciekawy eksperyment, bodaj pierwszy w polskim teatrze, choć popularny w niektórych krajach zachodnich. Ogłosił konkurs na reżyserię tej sztuki, dając szansę młodym adeptom reżyserii, którzy kończąc studia, nie mają łatwej drogi, bo ważne sceny boją się zaufać debiutantom. Do konkursu zgłosiło się kilkadziesiąt osób, co najlepiej świadczy o głodzie sceny wśród młodych reżyserów. A Konina pokazał, że ta kierowana przez niego ma poczucie pewnej misji, wykraczającej poza "robienie" samych przedstawień.

Misyjny charakter mają też "Pasaże teatralne" - pionierski program edukacyjny, na realizację którego teatr dostał 70 tysięcy złotych z ministerstwa kultury. Głównym celem projektu jest przygotowanie widza na spotkanie ze współczesnym teatrem, instalacją teatralną oraz zrozumienie kontekstów kulturowych, w jakich współczesne sztuki wizualne powstają.

W ramach projektu odbywają się wykłady, warsztaty teatralne, spotkania z ludźmi teatru i naukowcami, projekcje filmowe, pokazy zapisów wybitnych spektakli, czytania współczesnych dramatów i dyskusje.
Po udanym sezonie "Kochanowski" zaczął wakacje. Ponownie zaprosi publiczność 9 września.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska