Ośrodek Readaptacji Społecznej "Szansa" w Opolu, w którym mieszkają bezdomni istnieje 21 lat, ale nawet tak długi czas nie zmienił o nim opinii mieszkańców stolicy województwa.
- Bezdomny kojarzy nam się zawsze z nieogolonym, zaniedbanym, często nietrzeźwym mężczyzną i takie też skojarzenia dotyczą mieszkańców "Szansy" - nie ukrywa Edyta Solarska-Halaba, szefowa placówki. - Szczególnie trudno zaakceptować taką opinię o swoim miejscu zamieszkania starszym dzieciom.
Ten adres traktują jak piętno więc kiedy rodzina opuszcza "Szansę" i przeprowadza się do własnego domu, dzieci cieszą się najbardziej. Zanim do nas trafiły, przeżyły bardzo trudne chwile, dlatego odkąd istnieje ośrodek, staramy się, by na czas wakacji zmieniły adres i odpoczęły na koloniach. Dawniej sami je organizowaliśmy. Teraz robi to Międzyszkolny Ośrodek Sportowy w Opolu. Od nich dostajemy karty dla naszych dzieci.
- Cieszysz się, że jedziesz na kolonie - pytam 10-letniego chłopca, który bawi się obok parkingu przed budynkiem. - Bardzo - odpowiada radośnie. - Koledzy z klasy przestali się ze mnie śmiać i zaczęli zazdrościć, że tu mieszkam i mogę jechać na wakacje za darmo.
Choć każde szkolne dziecko z "Szansy" otrzymało propozycję wyjazdu na kolonie, nie wszystkie chcą jechać.
- Te, które mieszkają w ośrodku krótko, są jeszcze zalęknione i wycofane - tłumaczy Edyta Solarska-Halaba. - Musi minąć sporo czasu zanim zapomną sceny z wcześniejszego życia i poczują się bezpiecznie. Te, które zostaną w Opolu lub powrócą z kolonii, nie zostaną pozostawione same sobie. Przez całe wakacje czynna jest w "Szansie" świetlica, która nie ma nic wspólnego z przechowalnią dzieci.
- W ośrodku mieszka teraz 50 dzieci w wieku od kilku miesięcy do 15 lat - mówi Beata Bereźnicka, koordynatorka zajęć. - Staramy się, by każde z dzieci spędziło tu czas miło i z pożytkiem. Wiele uwagi poświęcamy integracji młodych mieszkańców. Wspólne zabawy, gry, konkursy, zbliżają ich do siebie.
W organizowaniu zajęć pomagają też wolontariusze - studenci Uniwersytetu Opolskiego, którzy odbywają u nas wakacyjne praktyki. Możemy korzystać nie tylko ze świetlicy, ale także z dość dużego terenu okalającego ośrodek.
Do świetlicy chętnie przychodzą także przedszkolaki, które nudziłyby się w pokoju, ale Beata Bereźnicka zaprasza je w wakacje razem z mamami. - Niektóre matki są bardzo młode. Nikt ich nie uczył, w jaki sposób budować więź z dzieckiem, nie mają żadnych wzorców. Chcemy im pomóc.
Matka może zostawić na krótko dziecko pod opieką, by coś załatwić, ale nasze wakacyjne przedszkole nie wyręcza ich w opiece. Chcemy mamom pokazać, w jaki sposób zagospodarować czas dziecku, zbliżyć się do niego i jeszcze je czegoś nauczyć.
19-osobowa grupa dzieci z "Szansy" uczestniczy w zajęciach z hipoterapii, które od kwietnia raz w tygodniu odbywają się albo obok ośrodka, albo na terenie jeździeckim, udostępnionym bezpłatnie przez Stowarzyszenie "Monar" w Zbicku. Dzieci jeżdżą konno, pomagają opiekować się zwierzętami i biorą udział w zabawach przy ognisku. Większości z nich towarzyszą rodzice.
- Wspólne, aktywne spędzanie czasu jest niezwykle korzystne zarówno dla dzieci, jak i rodziców, ponieważ integruje rodzinę i buduje lub umacnia więzi - mówi Beata Bereźnicka.
W lipcu w Zbicku, na terenie tamtejszej stadniny są organizowane półkolonie dla dzieci z "Szansy". Rano pod ośrodek przyjeżdżać właścicielka stajni, która zabierze dzieci. Będą mogły jeździć konno, porządkować stajnię, uprawiać miniogródki, uczestniczyć w zabawach i grach plenerowych.
Pieniądze na taki wypoczynek pochodzą z funduszy przeznaczonych na programy profilaktyki i rozwiązywania problemów alkoholowych.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?