To była próba odzyskania długu? Ustali to sąd

Archiwum
Oskarżony Damian K. nie przyznaje się do winy.
Oskarżony Damian K. nie przyznaje się do winy. Archiwum
26-letniemu Damianowi K. grozi nawet do 5 lat więzienia.

Anna N. i Zbigniew G. mieszkali w jednym z domów w Ozimku. Jak wynika z aktu oskarżenia, 30 sierpnia ub.r. wieczorem mężczyzna wyszedł do pracy na drugą zmianę, a jego przyjaciółka położyła się do łóżka.

Późnym wieczorem usłyszała pukanie do drzwi, spojrzała przez wizjer i zobaczyła twarz nieznajomej dziewczyny. Otworzyła drzwi, a wtedy do mieszkania wtargnął znany jej 26-letni Damian K. oraz dwóch innych mężczyzn.

- Zapytali, czy zastali Zbyszka - mówiła w śledztwie Anna N. - Powiedziałam, że jest w pracy. Wówczas usłyszałam, że mój chłopak wisi im kasę.

Chwilę potem jeden z intruzów mocno ją popchnął. Dziewczyna upadając uderzyła się o stół i rozbiła łuk brwiowy. Drugi z napastników wziął jej bluzkę, podarł na pasy i przywiązał nimi Annę N. do stołu.

Kolejny z mężczyzn wyciągnął z kieszeni scyzoryk i zaczął wymachiwać nim przed twarzą przestraszonej dziewczyny. W pewnym momencie przejechał ostrzem po jej policzku.

Następnie Damian K. wysłał z telefonu komórkowego uwięzionej kobiety SMS-a do jej chłopaka o treści “ona jest nasza".

Zaniepokojony Zbigniew G. próbował dodzwonić się do Anny, żeby dowiedzieć się, co dzieje się w domu, ale bezskutecznie. Po chwili dostał kolejnego SMS-a: “to ostrzeżenie".

To jeszcze bardziej zaniepokoiło G., telefonował do dziewczyny, ta jednak nie odbierała. Po chwili to ona do niego zadzwoniła. Zaczęła krzyczeć do słuchawki i prosić o pomoc. Zaraz po tym połączenie zostało przerwane.

Na koniec Damian K. miał powiedzieć uwięzionej kobiecie, że jeśli nie dostanie pieniędzy, to pójdzie do piachu.

Po tych słowach napastnicy wyszli z mieszkania.

Anna N. doczołgała się do telefonu i zadzwoniła do chłopaka, ten zawiadomił policję. Funkcjonariusze znaleźli ją kilkanaście minut później, jak siedziała wystraszoną pod stołem.

Podczas śledztwa okazało się, że kilka lat wcześniej Zbigniew G. pracował u ojca kobiety, która była w związku z Damianem K. Kobieta poprosiła Zbigniewa G. o sprzedaż w jej imieniu kilku starych monet. Mężczyzna się zgodził. Dostał za monety za 2,6 tys. zł, ale pieniądze zwrócił dopiero po jakimś czasie.

Jednak według prokuratury, Damian K. uznał, że dług wciąż istnieje i zażądał od Zbigniewa G. spłaty tysiąca złotych. To dlatego według śledczych zastraszył dziewczynę Zbigniewa G.

Oskarżony nie przyznaje się do winy. Teraz grozi mu od 3 miesięcy do 5 lat więzienia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska