To już koniec Odry Opole

Marcin Sagan
Marcin Sagan
Nie ma szans na wyciągnięcie z długów Odry Opole - przyznały władze miasta i szefowie klubu. - Trzeba ogłosić upadłość.

Ciągnący się w ogonie I ligi opolski klub ma około 2 milionów złotych długu. I nie ma widoków na grę w II lidze (do której najpewniej spadnie), bo nie dostanie licencji. A to oznacza automatyczne przesunięcie do IV ligi opolskiej, ale...

- Z tak dużymi długami klub nie dostanie licencji nawet na grę w tej klasie - przyznaje Marek Procyszyn, prezes Opolskiego Związku Piłki Nożnej, prowadzącego rozgrywki IV ligi.

Jedynym wyjściem z sytuacji byłaby spłata długów. Kibice i działacze mieli nadzieję, że pieniądze wyłożą władze miasta. Wczoraj po raz kolejny działacze Odry spotkali się z prezydentem Opola Ryszardem Zembaczyńskim i jego zastępcą Arkadiuszem Karbowiakiem. I nadzieja umarła.

- Nie ma możliwości spłaty długów klubu z budżetu miasta - tłumaczy wiceprezydent Karbowiak. - Przede wszystkim dlatego, że nie znamy ich realnej wysokości i niestety chyba nikt nie potrafi jej podać. Jest zagrożenie, że gdybyśmy zaczęli dług spłacać, zgłosi się grupa wierzycieli dotychczas się nie ujawniających.
- My już dawno straciliśmy nadzieję, że coś się w klubie poprawi - mówi Filipe, brazylijski pomocnik Odry. - Po sezonie większość z nas będzie szukała sobie nowego miejsca pracy.

Władze klubu też zdają sobie sprawę z tego, że Odra Opole jest w stanie agonii.
- Już straciłem nadzieję na jej uratowanie - przyznaje dyrektor Odry LeszekWróblewski. - Pieniędzy nie ma, a dług rośnie. Nie da się nic zrobić.
Upadek Odry Opole to jedyne rozwiązanie - uznali w końcu zgodnie uczestnicy wczorajszego spotkania.

- Jest jeszcze do ustalenia, czy sami członkowie klubu podejmą decyzję o jego likwidacji, czy może któryś z wierzycieli zgłosi wniosek o upadłość - mówi wiceprezydent Karbowiak.
Po decyzji o likwidacji do Odry wejdzie syndyk, którego zadaniem będzie zabezpieczyć wierzycieli z majątku klubu. A ten majątek to jedynie boisko w dzielnicy Zakrzów, którego władzom opolskiego klubu piłkarskiego nie udaje się sprzedać od roku.

Los Odry jest więc już przesądzony. Czy skreślenie z mapy Opola legitymującego się 64-letnią tradycją klubu sprawi, że futbol zniknie z naszego miasta? Niekoniecznie. Jest grupa sympatyków piłki, która na gruzach Odry chce ratować piłkę nożną w Opolu. Oczekuje jednak pomocy finansowej władz. Nowy klub, bez długów, miałby grać w IV lidze.

- Nowemu stowarzyszeniu, które nie będzie miało długów, jesteśmy gotowi pomóc - deklaruje wiceprezydent Karbowiak.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska