To już zmierzch małych kin na Opolszczyźnie

Radosław Dimitrow
Radosław Dimitrow
- Filmów na takich taśmach produkuje się już niewiele. Dlatego wyświetlamy je z dużym opóźnieniem - przyznaje Aleksander Bernat.
- Filmów na takich taśmach produkuje się już niewiele. Dlatego wyświetlamy je z dużym opóźnieniem - przyznaje Aleksander Bernat. Radosław Dimitrow
Jeżeli nie zainwestują setek tysięcy złotych w cyfrowe projektory, w niedalekiej przyszłości nie będą miały czego wyświetlać. Z powodu braku lepszego sprzętu już liczą straty.

Małe kina prowadzone są najczęściej przez gminy przy ośrodkach kultury. Jeszcze kilka lat temu ich sale były wręcz oblegane przez kinomanów. Dziś na seanse przychodzi garstka widzów.

W kinie w Krapkowicach ostatnio było ich pięciu. Kierownictwo miało dylemat, czy w ogóle opłaca się wyświetlać film. Ostatecznie zdecydowano, że projekcja się odbędzie, żeby nie zniechęcać mieszkańców do miejscowego kina.

- Problem tkwi przede wszystkim w starym projektorze, takim sprzed kilkudziesięciu lat, który przystosowany jest do wyświetlania filmów na taśmie celuloidowej o szerokości 35 mm - tłumaczy Aleksander Bernat, dyrektor krapkowickiego ośrodka kultury.

- Wytwórnie zaprzestają produkcji filmów na takich nośnikach, bo to przestarzała i droga technologia. W związku z tym większość produkcji wypuszczanych jest na nasz kraj w ilości kilkudziesięciu kopii, a pierwszeństwo do nich mają duże kina.

My dostajemy je dopiero po miesiącu, a czasami nawet później. Wtedy większość widzów nie jest nimi zainteresowana, bo już dawno film widzieli.

Liczba widzów w małych kinach spada w zastraszającym tempie, co sprawia, że generują one coraz większe straty. - W 2011 roku wpływy z biletów wyniosły ok. 80 tys. złotych, a w tym roku to raptem 19 tys. - przyznaje Edward Szymainda, dyrektor domu kultury w Zdzieszowicach, gdzie działa kino "Odrodzenie". - Jeszcze rok temu graliśmy przynajmniej 8 nowych tytułów w miesiącu. Teraz musieliśmy się ograniczyć do 1-2.

Kierownicy małych kin nie mają wątpliwości, że na ich marną sytuację wpływ miało powstanie dużych, sieciowych.

- Niegdyś liczył się tylko film, a dzisiaj ludzie robią przy tej okazji zakupy w galeriach handlowych - zauważa Zbigniew Ziółko z ośrodka kultury w Głubczycach.

I tak jak inni gospodarze skromnych sal kinowych jest przekonany, że do w 2014 r. może dojść do ich całkowitego zamknięcia.

- To byłaby duża strata, sama wolę oglądać film w kameralnym miejscu, a nie w sieciówkach, które kojarzą mi się z komercją i wszechobecnym zapachem popcornu - mówi Dorota Piekarczyk z Krapkowic, która pasjonuje się filmem.

Żeby małe kina przetrwały, gminy musiałyby zainwestować w nie setki tysięcy złotych. Jeden cyfrowy projektor, dzięki któremu można wyświetlać filmy w technologii 3D, to wydatek ok. pół miliona złotych.

A samorządy uważają, że mają ważniejsze wydatki. W Krapkowicach, Zdzieszowicach i Głubczycach takich "filmowych" inwestycji prawdopodobnie nie będzie w przyszłym roku.
Jedyną szansą dla małych kin mogą być dotacje na zakup sprzętu.

Udziela ich Polski Instytut Sztuki Filmowej, a dostać można nawet 175 tys. zł. Pieniądze są jednak przyznawane pod warunkiem, że samorządy dopłacą brakującą resztę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska