Tomasz Wróbel, dyrektor sportowy Gwardii Opole o transferach klubu i planach na przyszłość [WYWIAD]

Paweł Sładek
Tomasz Wróbel jest odpowiedzialny za transfery w Gwardii Opole.
Tomasz Wróbel jest odpowiedzialny za transfery w Gwardii Opole. Materiały Gwardii Opole
- Niektórym zależało na znalezieniu nowego klubu, bo poczuli, że jeśli chcą jeszcze zrobić karierę, to muszą wykorzystać swój moment - wyjaśnia Tomasz Wróbel. - Przeczekanie go mogłoby skutkować tym, że na zawsze pozostaną w Polsce. Ja to rozumiem, jesteśmy z nimi w dobrych relacjach i mam nadzieję, że kiedyś nasze drogi jeszcze się zejdą, bo niektórych zawodników szkoda. Aczkolwiek są też tacy, którzy muszą pójść za granicę i poznać prawdziwy świat piłki ręcznej, przekonać się, że nie jest tak kolorowo. Myślę, że zreflektują się, sprawdzą, jak wiele im brakuje. Wydaje mi się, że niektórzy przeceniają swoje możliwości, ale czas pokaże kto miał rację.

Czy planujecie jeszcze jakieś wzmocnienia oprócz tych, które zostały już ogłoszone?
Nie. Naszym ostatnim transferem było wypożyczenie zakontraktowanego przez Łomżę Vive Kielce młodego rozgrywającego Noe Zubaca. Czekaliśmy także z ogłoszeniem transferu Romana Czyczykało ze względu na przeciągające się rozmowy, natomiast na ten moment kadra jest kompletna. Myślę, że skład Gwardii jest ciekawy. Jeśli tylko będziemy zdrowi, to wyeliminujemy mankamenty, które dręczyły nas w zeszłym sezonie, i tak zły rok już się nie powtórzy. Nasza siła ognia się zwiększyła. To była nasza bolączka, mieliśmy bowiem najsłabszy atak w lidze i musieliśmy coś z tym zrobić.

Jakiego miejsca możemy się w takim razie spodziewać w przyszłym sezonie?
Interesuje nas powrót w rejony, w których dotychczas występowaliśmy. Przyzwyczailiśmy kibiców do określonego poziomu, natomiast kryzys nie ominie żadnej z drużyn. Wymieniliśmy sporą część kadry, a nowi gracze, będący mieszanką młodości i doświadczenia, stoczą walkę o to, żeby pozostać w czołówce ligi. Naszymi głównymi rywalami będą najpewniej Górnik Zabrze, MMTS Kwidzyn, KS Azoty-Puławy, Energa MKS Kalisz, w zależności od ruchów transferowych tych ekip. Walka o pozycję 3-7 będzie zacięta, natomiast w perspektywie czasu chcemy powrócić do europejskich pucharów, wobec czego będziemy walczyć o czołówkę.

W obliczu tak dużych zmian, w kim upatrujesz szansę do stania się liderem zespołu w ofensywie?
Chciałbym, żeby cała drużyna sprawia tak dużo zagrożeń przeciwnikowi, że ciężar będzie się rozkładał. Właśnie ten element stanowił o naszej sile w momencie, gdy brakowało nam wyraźnego lidera. Zależy nam na tym, żebyśmy mogli zagrozić z każdej pozycji. Pozyskaliśmy Andrzeja Widomskiego, będącego najbardziej utalentowanym zawodnikiem, który do nas trafił w ostatnich latach. Jego zmiennikiem będzie Roman Czyczykało, doświadczony ligowiec. Na lewym rozegraniu znajdzie się Antoni Łangowski, mający wiele do udowodnienia. Przypomnę, że w 2023 roku odbędą się mistrzostwa świata, a kilku zawodników, którzy do nas przyszli, będą bić się o to, żeby znaleźć się w kadrze biało-czerwonych. Jeśli Zubac, czy też Szymon Koc, występujący na lewym rozegraniu, będą się dobrze uzupełniać, to ktokolwiek znalazłby się na boisku, będzie stanowić zagrożenie. Wiktor Kawka miał bardzo dobrą końcówkę rundy, ale złapał kontuzję, co podcięło nam skrzydła. Mauera na skrzydle będą musieli zastąpić duet Hryniewicz – Wojdan. Zarówno oni, jak i Paweł Stempin mają coś do udowodnienia. Na każdej pozycji mamy zawodników doświadczonych, a także młodych i gniewnych, stojących przed szansą pokazania się. Uważam, że skomponowaliśmy mieszankę na miarę naszych możliwości. Nie ma dużej ilości wielkich transferów, chociażby takich jak w Górniku Zabrze, ale liga wszystko zweryfikuje. Bardzo głęboko wierzę w to, że jesteśmy wstanie zadowalać kibiców naszą grą i wynikami, a już na pewno bardziej, niż w poprzednim sezonie. Chcemy wrócić do czasów, gdy w każdym meczu walczymy o zwycięstwo jak równy z równym. Oczywiście wpadek nie unikniemy, bo to jest sport, ale zrobimy wszystko, żeby takich było jak najmniej.

Co według ciebie jest głównym czynnikiem, dla którego Andrzej Widomski przeszedł do Gwardii? Chciało go przecież co najmniej kilka zespołów PGNiG Superligi.
Długo staraliśmy się o niego. Wszyscy młodzi zawodnicy ze Szkoły Mistrzostwa Sportowego chcą, i muszą grać. Naszym atutem jest to, że jesteśmy miastem wojewódzkim i dobrze się tu żyje. W pewnych miejscach w Polsce perspektywa spędzenia kilku lat nie jest zachęcająca. W Opolu istnieje życie poza treningami i sportem. Poza tym, jako klub jesteśmy wiarygodni w tym, co mówimy. Do tego dochodzi obiekt, na którym gramy i frekwencja na meczach. Jest to problem w wielu miastach, bo środowisko piłki ręcznej nie jest tam za duże. Naszym atutem jest też obecność Rafała Kuptela, świetnego trenera. To wszystko powoduje, że młody zawodnik wie, że jest w dobrych rękach, gra w fajnym obiekcie, przebywa w ciekawym mieście, dzięki czemu może postawić pierwszy poważny krok w seniorskiej piłce ręcznej.

Przeskok między SMS-em a piłką seniorską jest bardzo duży. W temacie Andrzeja ważne jest też to, że w klasie przebywał z Markiem Hryniewiczem i Fabianem Sosną. Widział, że Fabian zaliczył pierwsze minuty w PGNiG Superlidze, co jest bardzo ważne. Andrzej w tym momencie musiał się zajmować nauką, maturą, dlatego bardzo szybko podpisaliśmy z nim umowę. Nie chcieliśmy, żeby zamiast się skupiać na swoich rzeczach, co chwilę dostawał nowe umowy od któregoś z klubów Superligi. Kładziemy nacisk na naukę, bo większość zawodników jest studentami Politechniki Opolskiej i zależy nam na tym, żeby rozwijali się dwutorowo. Tak rozwinięty gracz podejmuje lepsze decyzje na boisku. Myślę, że Widomski będzie zadowolony z pobytu w Opolu, i my również. W perspektywie czasu możemy mieć z niego dużo radości podobnie jak z Patryka Mauera i Maćka Zarzyckiego.

Wcześniej wspomniałeś o młodych i gniewnych, a ja mam dla nich inne określenie: nieobliczalni. Czy nie uważasz, że sprowadzenie tylu młodych szczypiornistów jest ryzykowne?
Oczywiście, że młodość charakteryzuje się pewną chimerycznością, ale każdy by chciał, żeby w jego zespole występowali zawodnicy prezentujący poziom na miarę Ligi Mistrzów. Nie stać nas na to. Nasz budżet jest jaki jest, staramy się z niego wydobyć jak najwięcej. To sprawia, że musimy ryzykować. Czasami, mówiąc kolokwialnie, zaskoczy z pewnym graczem, a czasem nie. Należy zwrócić uwagę na to, że jeśli w jednym momencie zdziesiątkują nas kontuzje, to musimy mieć zmienników. Wróćmy do minionego sezonu. Nasi rywale doskonale zdawali sobie sprawę z tego, że zagrożenie rzutowe może sprawić wyłącznie Maciek Zarzycki. Rywale niego wychodzili, przez co, po oddaniu piłki, z trudnych pozycji musieli próbować Mateusz Morawski czy przestawiany Michał Milewski. Dopóki Marek Monczka do nas nie przyszedł, trudno było nam się przebić. Piłka ręczna to gra pewnych schematów, jeśli nie masz rzutów z dystansu, to rywale nie wyjdą do zawodnika, a to skutkuje brakiem miejsca na skrzydłach i na kole. Teraz będziemy stanowić dużo większe zagrożenie rzutowe z dystansu, a to spowoduje, że będzie nam się dużo łatwiej grało na innych pozycjach.

Czyli pieniądze były czynnikiem decydującym o tym, że stawiacie teraz na młodzież?
Nigdy nie będziemy mieć budżetu pokroju Paris Saint-Germain, Łomży Vive Kielce czy chociażby Orlen Wisły Płock. Naszym celem w dalszej perspektywie jest to, żeby młodzi zawodnicy chcieli do nas dołączyć, nabrać doświadczenia. Wypuściliśmy w świat kilku zawodników, jak Zarzycki, Klimków, wcześniej Szymon Działakiewicz więc myślę, że staliśmy się dobrą bazą do tego, żeby się ogrywali i pokazali światu. Po pewnym czasie, gdy nabiorą ogłady, trudno będzie ich zatrzymać w Gwardii. Nie jesteśmy w stanie ich utrzymać bez finansowania pozamiejskiego, a w Opolu nie jest to najłatwiejsze, bo jest przecież multum innych dyscyplin, a wszyscy walczą o tych samych partnerów. Wiem, że pewnych rzeczy nie przeskoczymy, ale powinniśmy się cieszyć z tego, co mamy, bo na przestrzeni pięciu lat nasze wyniki były ponad stan, ponad budżet. Pod względem finansowania znajdujemy się w dolnych rejonach tabeli, a już na pewno w drugiej połowie, bo konkretna pozycja zależy od roku. Niemniej po pandemii mieliśmy mniej pieniędzy, efektem czego kilku zawodników odeszło, było mniej rozgrywających, przez co w obliczu kontuzji nie mieliśmy kim rzucać.

A więc na ten moment będziecie klubem przejściowym dla młodych zawodników, a zbudowanie marki, która pozwoli zatrzymać ich na dłużej, jest melodią przyszłości.
Chciałbym osiągnąć stabilność, pozwalającą nam być 3-5 siłą w Polsce, co gwarantowałoby rywalizację w europejskich pucharach i walkę o zawodników, którymi interesują się kluby nie tylko polskie, ale też europejskie. W topowych klubach, czy jesteś młody, czy doświadczony, musisz od razu wejść na maksymalne obroty i być gotowym do takiej gry. Więcej można wynieść z ogrywania się w słabszym klubie, ale takim w którym nieustannie trzeba podejmować decyzje podczas gry. To powinno procentować w przyszłości lub zweryfikować, czy dany zawodnik nadaje się na najwyższy poziom.

Na przestrzeni ilu lat planujecie osiągnąć tą stabilność?
W pewnym sensie już ją osiągnęliśmy. Nie jesteśmy nowopowstałym klubem, o którym nikt nie słyszał. Mówiąc o Gwardii nikt nie zastanawia się, czy klub jest wypłacalny, a kiedyś, dawnymi czasy, takie były realia. Stworzyliśmy markę, która sprawia, że kibice nie wybaczają nam błędów. Jest to wynikiem myślenia polegającego na tym, że jeśli raz weszło się na konkretny poziom, nie powinno się z niego spaść. A tak nie jest. Różne czynniki mają na to wpływ. Uważam, że w tym roku zespół z Puław zaprezentuje się gorzej niż w zeszłym sezonie. Odeszło 10 graczy, a wraz z nimi trener Michał Skórski. Wydaje mi się, że w każdym klubie może się zdarzyć słabszy okres, ale należy zacisnąć zęby. Tak więc pewną stabilność osiągnęliśmy, natomiast kadra cały czas ulega modyfikacjom. Też nie jest tak, że każdy, kto odszedł, był u nas niemile widziany. Niektórym zależało na znalezieniu nowego klubu, bo poczuli, że jeśli chcą jeszcze zrobić karierę, to muszą wykorzystać swój moment. Przeczekanie go mogłoby skutkować tym, że na zawsze pozostaną w Polsce. Ja to rozumiem, jesteśmy z nimi w dobrych relacjach i mam nadzieję, że kiedyś nasze drogi jeszcze się zejdą, bo niektórych zawodników szkoda. Aczkolwiek są też tacy, którzy muszą pójść za granicę i poznać prawdziwy świat piłki ręcznej, przekonać się, że nie jest tak kolorowo. Myślę, że zreflektują się, sprawdzą, jak wiele im brakuje. Wydaje mi się, że niektórzy przeceniają swoje możliwości, ale czas pokaże kto miał rację.

A jak będzie wyglądała hierarchia na bramce?
Mam nadzieję, że Kuba Ałaj pokaże wreszcie ogrom swoich możliwości. Ma przed sobą rozpoczynające się niebawem młodzieżowe mistrzostwa Europy. Kuba jest wielkim talentem, nad którym trzeba było dużo pracować, ale zbliża się sezon, w którym musi pokazać coś więcej, niż kilka dobrych interwencji. Musi mieć regularną formę, bo obserwują go trenerzy reprezentacji. Jeśli jego kariera ma się potoczyć we właściwy sposób, w tym sezonie musi się pokazać z naprawdę dobrej strony. Jest też Mateusz Lellek, który również kilka razy pokazał się z dobrej strony. Póki co zmaga się z problemami z nadgarstkiem, ale mam nadzieję, że szybko je zwalczy i będzie mógł być naszym wsparciem, bo tego oczekujemy od szczypiornistów Gwardii. Bez dobrego bramkarza nie da się wygrywać, co więcej, dobry golkiper potrafi wygrać mecz. O Adamie Malcherze nie wspominam, bo jest grającą legendą Gwardii i chylę czoła przed jego dokonaniami i tym, że jeszcze potrafi być wysokiej klasy profesjonalistą. Przed każdym spotkaniem trener Kuptel podejmie decyzję, bo kto będzie najlepszy, ten zagra. Niemniej wszyscy bramkarze muszą być dla siebie uzupełnieniem.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska