Tragedia w opolskiej Szansie. Dziewczynka nie żyje. Chłopczyk jest w stanie krytycznym

- Chłopczyk jest po długotrwałej reanimacji z powodu zatrzymania krążenia. Moim zdaniem szanse na jego uratowanie są nikłe - mówi dr n. med. Wojciech Walas, ordynator Oddziału Anestezjologii i Intensywnej Terapii WCM w Opolu.

- Matka została zatrzymana w szpitalu neuropsychiatrycznym z uwagi na stan jej zdrowia, na podstawie ustawy o zdrowiu psychicznym - informuje Lidia Sieradzka, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Opolu. - Mamy nadzieję, że jutro uda się ją przesłuchać, by wyjaśnić okoliczności zdarzenia.

Wiadomo, że Teresa B., matka dzieci, zażywała leki psychotropowe przepisane przez lekarza.

Chodzi o wyjaśnienie, czy dzieci przez przypadek zjadły je same, czy leki zostały im podane?

Dramat rozegrał się we wtorek wieczorem w Ośrodku Readaptacji "Szansa" w Opolu, w którym Teresa B. mieszkała od ponad 3 lat z trójką dzieci: Gabrysią, Mateuszem i 19-letnim Rafałem (ma jeszcze 23-letnią córkę, która pracuje w Holandii).

Gdy Rafał wrócił do domu, zastał rodzeństwo nieprzytomne. Wezwał pogotowie.

Nie wiadomo dokładnie, kiedy dzieci zjadły leki.

Według nieoficjalnych informacji portalu gazeta.pl Teresa B. miała powiedzieć policjantom, że nie radziła sobie z problemami i podała dzieciom leki.

- Mogę powiedzieć tyle, że pogotowie powiadomiło o tym zdarzeniu naszego dyżurnego około 20.37 - wyjaśnia Marzena Grzegorczyk, podkomisarz z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Opolu. - Dzieci były reanimowane na miejscu. Niestety dziewczynka nie przeżyła. Chłopczyk został odwieziony do WCM.

Mieszkańcy Ośrodka Readaptacji "Szansa" są zszokowani. Z ich relacji wynika, że Teresa B. już od dłuższego czasu cierpiała na psychozę. Nie pracowała. Nie radziła sobie życiowo. Podobno obawiała się, że ktoś jej odbierze dzieci.

O tej sprawie czytaj także w czwartek w Nowej Trybunie Opolskiej