- Truskawki nie zdążyły urosnąć, a już dojrzały, stąd brak smaku i zdrewniała konsystencja - tłumaczyli na początku sezonu plantatorzy. Dzisiaj, gdy mamy już za sobą szczyt truskawkowego szaleństwa, zaczynamy rozglądać się za kolejnymi owocami. W warzywniakach jest już agrest, wiśnie i czereśnie, a lada dzień powinny pojawić się m.in. porzeczki.
- Pogoda w tym roku nie była sprzyjająca, bo susze dość mocno dały się nam we znaki i najwcześniejsza odmiana, która powinna być wyrośnięta, jest dużo drobniejsza, co odbije się oczywiście na wyniku zbiorów - mówi Dariusz Kiesiński z Janowa w gminie Olszanka, który na 11 hektarach uprawia właśnie porzeczki.
Dno cenowe porzeczka osiągnęła dwa lata temu, kiedy płacono za nią 30 groszy za kilogram
- Ale pozostałe odmiany wyglądają już w miarę dobrze, bo w końcu zaczęło padać - dodaje. - Nasz region jest dość specyficzny i wegetacja porzeczek następuje tu znacznie szybciej niż w innych rejonach Polski, dzięki czemu czasem wygrywam na tym cenowo. Ale nie zawsze, bo np. w tym roku pierwszy zbiór miałem 28 czerwca, ale na razie owoc jest „bezcenny” - po prostu najwięksi producenci wciąż jeszcze nie ustalili ceny...
Jak mówi pan Dariusz, dno cenowe porzeczka osiągnęła kilka lat temu, kiedy płacono za nią po 30 groszy za kilogram. W ubiegłym roku było to już 1,20-1,50 zł. Wahania cen i malejąca opłacalność spowodowały, że dziś na Opolszczyźnie porzeczki uprawia tylko... dwóch rolników. - Ale ten drugi ma znacznie mniejszą plantację - mówi Kiesiński. - Szkoda, bo w grupie łatwiej byłoby walczyć o cenę.
Pan Dariusz radzi sobie jednak bardzo dobrze, bo jest zwolennikiem probiotechnologii, czyli korzystania z pożytecznych mikroorganizmów, dzięki czemu znacznie oszczędza na chemicznych środkach ochrony roślin.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?