Trzeba lubić, to co się robi

Informatyka to była jego pasja, w przeciwieństwie do rachunkowości na studiach ekonomicznych, dlatego opolanin zaraz na wstępie zaznacza, że za 122 zł nie podjąłby się prowadzenia księgowości swojej firmy informatycznej. Zleca to biuru rachunkowemu.

Sam próbował jedynie przez pierwszy miesiąc. - To przerażające, jakie sankcje spadają na tych, którzy popełnią błędy w rozliczaniu - przestrzega.

Był na piątym roku studiów, kiedy zobaczył ogłoszenie o naborze dla osób chcących założyć działalność za pośrednictwem macierzystej uczelni - Uniwersytetu Opolskiego. Skorzystał.

Sprzedaje podzespoły do komputerów, instaluje sprzęt, zakłada platformy internetowe, tworzy sieci, organizuje szkolenia. Jego klientami są firmy i osoby prywatne. Przynajmniej połowa trafiła do niego z polecenia.

- Dbam o nich jak najlepiej, bo koszty zdobycia nowego zlecenia za pośrednictwem reklamy są nieporównywalnie wyższe niż utrzymanie zadowolonego klienta przy sobie - przekonuje Marcin Kula.

Jego zdaniem część młodych przedsiębiorców popełnia ten kardynalny błąd wychodząc z założenia, że jedno zlecenie zastąpi za moment następnym bez kłopotu. Zajmuje się nimi jednak popołudniami i wieczorami, bo równocześnie Marcin Kula podjął pracę zawodową w jednej z opolskich instytucji zajmującej się funduszami unijnymi.

- Własna firma to wyzwanie, ale gdyby powinęła mi się noga, to dla pracodawcy jako osoba prowadząca jedynie działalność gospodarczą byłbym mało wart - uważa.

Stąd pomysł pogodzenia dwóch prac. - Zbieram różnorodne doświadczenia - podsumowuje Marcin Kula. - Zobaczymy, które przydadzą się w przyszłości.

Uważa też, że jednym z elementów powodzenia w biznesie jest lubienie tego, co się robi oraz specjalizowanie się w tym. - Rynek szybko eliminuje przypadkowe osoby - uważa.