Około godz. 13.20 prywatny szybowiec odbywał tzw. lot turystyczny wkoło lotniska. Według wcześniejszych ustaleń pilot miał trzymać się w zasięgu wzroku. W pewnym momencie zniżył się do lasu i po kilku manewrach zniknął.
Po kilkunastu minutach roztrzaskany statek powietrzny znaleziono w lesie w pobliżu Wawelna. Podczas upadku uszkodzona została radiostacja, pilot nie miał telefonu komórkowego.
- Kiedy zorientowaliśmy się, że coś jest nie tak od razu wskoczyliśmy do samolotu i ruszyliśmy na poszukiwania - mówi Adrian Wesołowski, prezes Aeroklubu Opolskiego, do którego należy lotnisko w Polskiej Nowej Wsi. To samolot wskazał strażakom miejsce upadku.
41-letni pilot samodzielnie wydostał się z kabiny zarejestrowanego w Niemczech szybowca, który podczas upadku złamał lewe skrzydło. Po przybyciu na miejsce ratowników był przytomny, skarżył się na ból pleców i miednicy.
- Pilot doznał obrażeń kręgosłupa, więc po opatrzeniu na miejscu trafił do szpitala - mówił kilkadziesiąt minut po wypadku Leszek Koksanowicz, rzecznik Państwowej Straży Pożarnej w Opolu.
Okazuje się, że obrażenia nie są groźne. Obecni na miejscu policjanci stwierdzili, że pilot był trzeźwy.
Przedstawiciele Aeroklubu nie chcą komentować przyczyn wypadku.
- Nie wiemy, co się stało, wszystko odbywało się zgodnie z planem - mówią.
Okoliczności upadku szybowca bada obecnie Państwowa Komisja Wypadków Lotniczych. Jej przedstawiciele byli dziś na miejscu. Jak udało się nam ustalić, przyczyny katastrofy mogą być znane za kilka miesięcy.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?