Więcej czytaj w jutrzejszym (21 stycznia) papierowym wydaniu nto.
- Najprawdopodobniej rozszarpały ja psy - martwi się komendant nyskiej straży miejskiej, Grzegorz Smoleń, który w poniedziałek przez pół dnia usiłował ustalić, kto ma zająć się rannym zwierzęciem.
Sarna została znaleziona przez jednego z mieszkańców, który powiadomił straż miejską.
Strażnicy próbowali rozmawiać w tej sprawie z policją, lekarzem weterynarii, nadleśnictwem i kołem łowieckim.
- Nikt nie był upoważniony żeby podjąć decyzję, a zwierzę się męczyło - mówi Smoleń.
- Sarna miała napuchnięte oko, rozszarpaną jedną nogę, a z pyska toczyła pianę. Chyba była w agonii.
Dopiero po interwencji starosty nyskiego Adama Fujarczuka do lasu w Podkamieniu wysłany został strażnik łowiecki. Miał skrócić cierpienia sarny, ale na miejscu już nie zastał sarny.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?