W godzinę do Nysy

Magdalena Żołądź
Magdalena Żołądź
Duży sentyment mam do linii Nysa-Opole. Przed laty jako nysanka dojeżdżałam do stolicy województwa na studia. W każde niedzielne popołudnie przychodziło się na dworzec dobre pół godziny wcześniej.

Zająć strategiczne miejsce na peronie to podstawa, by potem można było siedzieć wygodnie aż do Opola, a nie stać w korytarzu z plecakiem naładowanym całotygodniowym prowiantem.

Godzina dziesięć - w takim czasie, wliczając kilkuminutowy postój w Łambinowicach, pociąg pokonywał 18 lat temu trasę między tymi dwoma miastami.

Z biegiem lat, zamiast przyspieszać, pociąg zwalniał, kołysząc się na niszczejących torach czasami tak wolno, że człowiek miał ochotę wysiąść i iść obok.

Pasażerowie pouciekali do autobusów.

Cena podobna, jadą szybciej i jeszcze dowiozą prawie pod dom. W 2018 roku linia do Nysy wreszcie doczeka się remontu.

Mam nadzieję, że to skusi pasażerów do traktowania pociągu na powrót jako sprawnego środka komunikacji, a nie odchodzącego w zapomnienie folkloru...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska