Jeszcze trzy lata temu na oddziale wewnętrznym szpitala w Koźlu zatrudnionych było 14 medyków, dziś tylko 7. Z kolei na oddziale geriatrycznym było 4 a dziś jedynie dwóch. Przez ten okres cześć lekarzy odeszło, nie przychodzili też nowi.
- Mamy problem, który trzeba jak najszybciej rozwiązać - nie kryje Anatol Majcher, od tygodnia nowy dyrektor Zakładu Opieki Publicznej w Kędzierzynie-Koźlu, który zarządza szpitalem.
Ci lekarze, którzy teraz pracują nie zgodzili się na to, aby mogli brać więcej dyżurów, niż zapisano w umowie.
- Będziemy musieli, mówiąc obrazowo, kupić jakichś lekarzy i przekonać ich do pracy w szpitalu, oferując atrakcyjne warunki finansowe. Już rozpocząłem stosowne rozmowy - zaznacza Majcher, który nie ukrywa, że powodem takie stanu rzeczy są właśnie niskie płace.
Lekarz, który zarabia na etacie w kędzierzyńsko-kozielskim szpitalu 3,9 tys. złotych brutto miesięcznie, w innych lecznicach na terenie województwa opolskiego czy śląskiego może liczyć na 5, 6 albo nawet 7 tys. złotych.
- Wolę pracować w prywatnej firmie i brać dyżury w szpitalu na Śląsku, niż zatrudnić się w kędzierzyńsko-kozielskim ZOZ-ie. Tam od kilku lat płace są najgorsze w okolicy - przyznaje jeden z medyków.
Problem spędza sen z powiek także władzom powiatu kędzierzyńsko-kozielskiego.
- Nie chcielibyśmy, żeby zagrożone zostały kontrakty z Narodowym Funduszem Zdrowia - zaznacza wicestarosta Gabriela Tomik.
Majcher chce, żeby na internie pracowało z powrotem 14 lekarzy, szuka też co najmniej jednego specjalisty na geriatrię. Ale skąd wziąć pieniądze na podwyżki?
- Trzeba poszukać oszczędności tam, gdzie jest to możliwe i wygospodarować pieniądze na najpilniejsze potrzeby - zaznacza Gabriela Tomik.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?