W przedszkolach ma być więcej miejsc dla biednych

Daniel Polak
W kędzierzyńskiej "18” nie spodziewają się problemów, bo jak ocenia kierownictwo przedszkola, w przyszłym roku znajdzie się tam miejsce dla wszystkich dzieci.
W kędzierzyńskiej "18” nie spodziewają się problemów, bo jak ocenia kierownictwo przedszkola, w przyszłym roku znajdzie się tam miejsce dla wszystkich dzieci. Daniel Polak
Rząd chce, by przy rekrutacji do przedszkoli preferowane były maluchy z rodzin o niskich dochodach.

Ministerstwo Edukacji Narodowej przygotowuje nowelizację tzw. ustawy rekrutacyjnej. Zapisano w niej, że "osoby, które z przyczyn losowych mają trudniejszą sytuację rodzinną, finansową lub zdrowotną, uzyskują od państwa szczególną pomoc".

W praktyce chodzi o wprowadzenie kilku kryteriów, takich jak wielodzietność, niepełnosprawność czy sytuacja materialna. To ostatnie wzbudza najwięcej kontrowersji.

Jeśli bowiem w danej gminie będzie więcej chętnych niż miejsc w przedszkolach, preferowane będą dzieci z rodzin, w których miesięczny dochód nie przekracza 539 złotych na osobę.

- Takie zmiany muszą być wprowadzone w związku z orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego - wyjaśnia Paweł Jurek z Ministerstwa Edukacji Narodowej.

Wzbudzają one jednak niepokój wśród części rodziców.
- Ja i mąż pracujemy, w przyszłym roku mamy zamiar posłać nasze dziecko do przedszkola, ale obawiam się, że nie znajdzie się miejsce dla niego - martwi się paniJolanta z Kędzierzyna-Koźla. - Jednocześnie dostaną się dzieci z rodzin, w których pracuje np. tylko jedna osoba albo nikt nie pracuje. A przecież takie osoby mogłoby same zająć się dzieckiem.

Kierownik biura oświaty Urzędu Miasta w Brzegu Jadwiga Trzęsowska też uważa, że podstawowym kryterium powinna być praca rodziców. - Pierwszeństwo powinny mieć te dzieci, których rodzice są zajęci obowiązkami zawodowymi.To wydaje się logiczne - podkreśla Jadwiga Trzęsowska.

Jej zdaniem wątpliwości może wzbudzać także sposób pozyskiwania przez gminy informacji dotyczących sytuacji majątkowej rodzin. - Jeśli ma to być zwykłe oświadczenie, to łatwo można wyobrazić sobie sytuację, w której rodzice celowo zaniżą swoje dochody, byle znaleźć miejsce w placówce - przewiduje Trzęsowska.

Jak mówią dyrektorzy przedszkoli, podobne praktyki już teraz są stosowane.

- Mam takich rodziców, którzy przedstawili dokumenty, że oboje pracują na pełnych etatach, tymczasem dziecko zostawiają jedynie na pięć godzin - opowiada szefowa jednego z opolskich przedszkoli. - To ja się pytam: gdzie oni pracują, że mają tyle czasu wolnego?

Problem jest o tyle istotny, że w tym roku w stolicy regionu zabrakło miejsc dla 280 dzieci, w Brzegu dla 30, a w Nysie dla około 60. - Przede wszystkim zabrakło dla trzylatków, czterolatki praktycznie wszystkie zostały przyjęte - wyjaśnia Mariola Szewczyk, dyrektor Gminnego Zarządu Oświaty w Nysie. Jej zdaniem kryterium dochodowe także może wprowadzić sporo zamieszania przy przyjmowaniu do przedszkoli.

Nowa ustawa zakłada również, że przedszkola mogą zatrudniać specjalistów, którzy będą prowadzić zajęcia wykraczające poza podstawę programową. Obecnie taka możliwość istnieje tylko w szkołach. Przedszkola będą mu- siały jednak prosić każdorazowo o zgodę kuratorium.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska