Walka o stołki w Kędzierzynie i Głubczycach była ostra

Redakcja
Kopiowanie znanych nazwisk na listach wyborczych, zarzuty o kierowanie ugrupowaniem z tylnego fotela - podczas kończącej się kampanii nie brakowało ostrych zagrywek.

Gra idzie o wielką stawkę. Zwycięzcy niedzielnych wyborów będą rządzili gminami i powiatami przez kolejne cztery lata. Dlatego pokusiliśmy się o podsumowanie mijającej kampanii wyborczej.
Sporo zamieszania wywołał wywiad w Radiu Park z szefem kędzierzyńskiej Platformy Obywatelskiej Robertem Węgrzynem. Powiedział on na antenie, że za konkurencyjnym Komitetem Wyborczym Wyborców Tomasza Wantuły stoi Dariusz Jorg, kontrowersyjny polityk i szef Centroprawicy. Faktem jest, że sporą część kandydatów na listach Wantuły stanowią właśnie ludzie związani wcześniej ze wspomnianą Centroprawicą. Szef komitetu Rafał Olejnik zapewnił jednak, że jest to nieprawda. Węgrzyn zaznaczył, że jeśli ktoś zarzuca mu kłamstwo, to on z chęcią rozstrzygnie ten spór w sądzie. Do rozprawy w trybie wyborczym jednak nie doszło, a sprawa rozeszła się po kościach. Skończyło się jedynie na wzajemnej wymianie nieuprzejmości pomiędzy sztabem Wantuły i obozem PO.

Przed sądem stanął za to inny kandydat na prezydenta Kędzierzyna-Koźla Ryszard Masalski. W trybie wyborczym pozwał Samodzielną Telewizję Miejską - TVM, której szefuje Andrzej Szopiński-Wisła. Poszło o zwiastun programu z prezentacją kandydatów na prezydenta, gdzie zabrakło sylwetki Ryszarda Masalskiego. Redaktor Szopiński zapewniał, że wysłał zaproszenie do kandydata, ten ostatni twierdził, że został pominięty w owej prezentacji.

Sąd w dwóch instancjach oddalił jednak pozew Masalskiego, nie dopatrując się winy w postępowaniu telewizji.

W Kędzierzynie-Koźlu sporo emocji wzbudziły powtarzające się nazwiska na listach wyborczych rywalizujących z sobą ugrupowań. Robert Węgrzyn, szef PO w wyborach samorządowych nie startuje, ale to nie oznacza, że na listach wyborczych zabraknie ludzi o takim nazwisku. Stanisław Węgrzyn, Bożena Węgrzyn i Tomasz Węgrzyn startują z Komitetu Wyborczego Wyborców Tomasz Wantuły.

- Nie było żadnego polowania na znane nazwiska - zapewniał nas w rozmowie tydzień temu Rafał Olejnik. - Stanisław był już kiedyś radnym, Bożena też wcześniej startowała w wyborach i nie są to ludzie z łapanki. Z kolei Tomasz, to brat Roberta Węgrzyna, ale to on sam zaproponował nam start ze swojego komitetu.

Na listach PO można znaleźć z kolei... Rafała Olejnika. - To nasz sympatyk, młody, zdolny człowiek. Gdy zdecydował się startować z naszego komitetu, uznaliśmy, że damy mu taką możliwość - wyjaśniał Węgrzyn.

Gorąco było też na wsiach. Najciekawiej w Bierawie, gdzie obok ubiegającego się o kolejną kadencję wójta Ryszarda Gołębowskiego wystartował także jego zastępca Krzysztof Ficoń. Mieszkańcy spekulowali, czy podwładny Gołębowskiego przypadkiem nie wypowiedział posłuszeństwa swojemu szefowi. Przeciwnicy polityczni obecnych władz Bierawy są jednak przekonani, że obaj panowie wciąż z sobą współpracują, a taka zagrywka jest przemyślanym działaniem. Chodzi o rozbicie głosów podczas wyborów, w których startuje także Henryk Chromik, skłócony z Gołębowskim były wójt Bierawy (rządził nią przez 12 lat do 2006 roku).
Sam urzędujący wójt w rozmowie z nto nie zaprzeczył, ale i nie potwierdził tych pogłosek.

W powiecie głubczyckim emocji było mniej, ale walka też była zacięta. Sztabowcy obecnego burmistrza Głubczyc mieli m.in. za złe konkurencji publikację ulotki, oskarżającej Jana Krówkę o działania, które w istocie podejmowali jego poprzednicy (np. budowę wadliwego stoku narciarskiego w Pietrowicach).

- To jest brudna kampania, ale paszkwil skonstruowany na tyle sprytnie, że nie można z nim iść do sądu - usłyszeliśmy.

W gminach wiejskich też było gorąco, czego można się było spodziewać od początku, wystarczyło spojrzeć na listę kandydatów np. w Baborowie. Tam rękawicę obecnemu burmistrzowi Eugeniuszowi Wadze rzuciła Elżbieta Kielska, do niedawna dyrektorka miejscowej szkoły.

Przeciwko byłej współpracownicy musiał też walczyć wójt Branic Józef Małek. Wśród aż trzyosobowego grona jego konkurentów znalazła się bowiem była sekretarz gminy. W Głubczycach i okolicach obeszło się jednak bez skandali i zagrywek poniżej pasa. Były natomiast drobne zgrzyty, jak np. wywieszenie na drzewie jednego z zaproszeń na czwartkową debatę w Kietrzu. Kartkę podpisaną własnoręcznie przez Tomasza Grabczyńskiego przypięto szpilkami do kory, o czym nie omieszkała nas powiadomić czujna konkurencja...

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska