Olimpiada to wspaniałe przeżycie, dla którego warto poświęcić swoje sportowe życie - mówił pierwszy brzeski uczestnik igrzysk, od lat mieszkający we Francji.
W piątek w restauracji, jak kiedyś na parkiecie, spotkało się sześciu kolegów: Waldemar Dankowski, Tadeusz Wojciechowski, Ryszard Kraczkiewicz, Grzegorz Sobczak, Franciszek Mioduszewski i Czesław Malec. Dziś starsi panowie z ożywieniem wspominali czasy świetności brzeskiego i polskiego basketu.
- Zaczynałem na początku lat pięćdziesiątych w Piaście Brzeg. Pamiętam, że dwukrotnie chciałem zrezygnować z treningów, ale za każdym razem Waldek Dankowski skutecznie namawiał mnie do powrotu. Teraz wiem, że wyniki łatwo nie przychodzą, ale trening i ciężka praca pozwalają dojść do sukcesów - wspominał Malec.
Już jako nastolatek trafił do kadry województwa opolskiego, w której wypatrzyli go działacze klubów ekstraklasy. Odrzucił oferty Śląska Wrocław i warszawskiej Legii, i zdecydował się na Wisłę Kraków. Z nią zdobywał tytuły mistrza kraju, a z reprezentacją narodową medale mistrzostw Europy, piąte miejsce na mistrzostwach świata w Urugwaju w 1969 i szóste na igrzyskach w Meksyku w 1968 roku.
- Tego się nie zapomina: spotkania z największymi sportowcami świata, ogromna życzliwość ze strony mieszkańców, cudowna oprawa - przypomina Malec.
W 1970 roku wyjechał do Francji, gdzie zamieszkał na stałe i grał aż do 48. roku życia. W Brzegu mieszka jego rodzina.
- Szkoda, że o takich ludziach nie pamięta się w Brzegu. Przecież oni mogliby doskonale promować nasze miasto za granicą - wzdychali uczestnicy spotkania po latach.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?