Afera w brzeskiej Kama Foods. Byli szefowie firmy przed sądem

Sławomir Draguła
Sławomir Draguła
W latach 90. margaryną z Brzegu zajadała się cała Polska, a jej zdrowotne walory w telewizyjnych reklamach zachwalali Pyzdra i Kwiczoł, zbójnicy z bandy Janosika. Dziś prokuratura stawia zarzuty byłym szefom firmy.

Data 2 grudnia 2006 roku przeszła już do historii polskich organów ścigania. Właśnie tego dnia Centralne Biuro Antykorupcyjne, sztandarowy projekt rządu Prawa i Sprawiedliwości do walki z korupcją w Polsce, przeprowadziło swoją pierwszą akcję, i to od razu na Opolszczyźnie. Funkcjonariusze w czarnych kominiarkach i z długą bronią pod pachami zapukali do drzwi Wiesława B., ówczesnego prezesa Kamy Foods z Brzegu. Śledztwo dotyczące nieprawidłowości w Kamie od 2003 roku prowadziła opolska policja. CBA przyszła już na gotowe i przejęła je dopiero kilka tygodni przed zatrzymaniem podejrzanych. Byłym prezesom - Wiesławowi B. i Robertowi M. - postawiono zarzuty działania na szkodę Kamy, która za ich rządów miała stracić ponad 140 mln zł.

Pierwsze, historyczne zatrzymanie przez CBA było skrupulatnie nagrywane. Jak mówił potem zatrzymany prezes Kamy Foods, funkcjonariusze kilka razy, tam i z powrotem wchodzili i wychodzili z domu, żeby mieć lepsze ujęcia. Wcześniej kilkakrotnie powtarzali też ujęcia z przeszukania w jego mieszkaniu, eksperymentując ze światłem, tak aby materiał, który potem trafił do mediów, był profesjonalnie nagrany.

Kamę jadła cała Polska
Jeszcze w początkach lat 90. Nadodrzańskie Zakłady Przemysłu Tłuszczowego SA były najnowocześniejszym zakładem w branży. Załoga liczyła ponad 1000 osób i rocznie produkowała ponad 120 tysięcy ton margaryny. Pensje pracowników wzbudzały zazdrość robotników nie tylko w Brzegu, ale nawet poza granicami regionu. Olejarnia produkowała wiele znanych marek margaryny, jak Znakomita czy Kama. Zwłaszcza ta ostatnia była znana przez wszystkie polskie gospodynie domowe i nie tylko. Oprócz walorów smakowych przyczyniła się do tego także bardzo udana kampania reklamowa. W spocie telewizyjnym znani aktorzy Witold Pyrkosz i nieodżałowany Bogusz Bilewski odgrywali postacie Pyzdry i Kwiczoła, zbójników Janosika, którzy dzięki temu, że jedli margarynę Kamę, serca mieli jak dzwony. W tym okresie NZPT zawładną niemal jedną trzecią rynku tłuszczów jadalnych w kraju. W listopadzie 1994 roku za około 18 milionów dolarów 51 procent akcji "tłuszczów" wykupiła amerykańska spółka Schooner Capital Corporation. Z inicjatywy SCC i Europejskiego Banku Rozbudowy i Rozwoju powstała w Bostonie spółka White Eagle Industries, która po podpisaniu umowy prywatyzacyjnej z SCC przejęła udziały w SCC i od tej pory dysponowała w Brzegu pakietem większościowym.

Wtedy zaczęły się kłopoty Kamy.

Firma traciła miliony
Według prokuratury, złe gospodarowanie doprowadziło firmę do upadku. Sprawa dotyczy lat 1994 - 2003. Oskarżeni Wiesław B. i Robert M., były kierowca rajdowy, mieli przekroczyć swoje uprawnienia i nie dopełnić obowiązków. Byli w konflikcie interesów, gdyż zasiadali we władzach spółek, z którymi Kama robiła interesy. Tak miało być m.in. w przypadku warszawskiej spółki WEIP, gdzie członkiem zarządu był Wiesław B. Jako prezes Kamy podpisał 15 umów z firmą WEIP na usługi konsultacyjno-doradcze, które Kamie nie były potrzebne. Firma straciła na tym ponad 20 milionów złotych. Natomiast ze szczecińską spółką Interagro podpisano umowę na zakup rzepaku, ale nie określono terminu dostawy. Nasiona do Brzegu nigdy nie dotarły, choć Kama zapłaciła za nie pięciomilionową zaliczkę. Rzepak magazynowano w wynajmowanych silosach, choć zbiorniki Kamy w tym czasie stały puste.
Firma straciła na tych interesach 3,4 mln zł. Według śledczych Robert M. miał nie tylko pomagać Wiesławowi B. w popełnianiu przestępstw, ale również podżegał go do łamania prawa. Pod jego naciskiem Wiesław B. stworzył mu stanowisko pracy - głównego specjalisty do spraw współpracy krajowej i zagranicznej. M. miał dwóch asystentów. Te niepotrzebne posady kosztowały Kamę ponad milion zł. Kama straciła też na zakupie luksusowego samochodu. Było to audi A6 za 160 tys. zł, choć takie auto firmie nie było potrzebne. Potrzebował go jednak M., który wydzierżawił limuzynę. Kolejny milion Kama straciła na interesach z siecią marketów "Biedronka". Produkty sprzedawano w sklepach poniżej kosztów własnych, a jako zwroty przyjmowano przeterminowany towar.

Kama korzystała też z usług najdroższych warszawskich kancelarii prawnych i firm konsultingowych, choć w latach 1998-2000 brakowało jej pieniędzy na działalność. Na ten cel wydano blisko 4 mln zł. Wiesław B. odpowie też za dwukrotne usiłowanie oszustwa - łącznie na kwotę 7 mln zł. Po kilku latach takich rządów zakład niemal zupełnie wygasił produkcję, a pracownicy firmy przez 18 miesięcy nie dostawali wypłat. Związkowcy brzeskich zakładów tłuszczowych Kama Foods prowadzili nawet strajk okupacyjny oraz głodówkę. W końcu kłopoty finansowe firmy były tak wielkie, że na bruk trafiło około 300 osób. O margarynie Kama na rynku niemal zupełnie zapomniano.

Donos złożyli związkowcy
Teraz oskarżonym grozi do 10 lat więzienia.
- Przed rozpoczęciem rozprawy mogę tylko powiedzieć, że mój klient absolutnie nie przyznaje się do winy - wyjaśnia Grzegorz Stasikiewicz, obrońca Wiesława B. - Jestem przekonany, że dowiedziemy tego przed sądem.

Data pierwszej rozprawy została wyznaczona na 5 sierpnia. Sprawa jest ogromna, a proces będzie bardzo trudny. Akt oskarżenia liczy 879 stron. Akta sprawy zgromadzono w 293 tomach, które przechowywane są w dwóch szafach. Sąd będzie musiał przesłuchać aż 300 świadków (o przesłuchanie kolejnych 30 zawnioskowali adwokaci na poniedziałkowym posiedzeniu przygotowawczym przed głównym procesem). Obrona chce przesłuchania m.in. byłego premiera Józefa Oleksego, byłych ministrów Wiesława Kaczmarka i Emila Wąsacza, biznesmena Aleksandra Gudzowatego oraz byłego szefa Orlenu Igora Chalupca.

- Jeśli sąd zgodzi się na ich przesłuchanie, wówczas powiem, dlaczego o to wnioskujemy - mówi mecenas Stasikiewicz.

Rekordowe są też kaucje, dzięki którym podejrzani opuścili areszty - 400 i 600 tys. zł. Śledztwo trwało kilka lat.

Jako pierwszy zawiadomienie do prokuratury o nieprawidłowościach w firmie złożył jeszcze w 2002 roku Eugeniusz Zwierzchowski, szef Społecznego Komitetu Obrony Praw Pracowniczych w brzeskiej Kamie. Odrzucono je jednak. Związkowcy się nie poddali i złożyli kolejne. Dopiero wówczas śledczy zajęli się sprawą.
Kama nie zniknęła z rynku

Dziś brzeskie zakłady są częścią Zakładów Tłuszczowych Kruszwica SA, spółki notowanej na warszawskiej giełdzie. Firma zatrudnia 300 osób, głównie z Brzegu i okolicy. Produkuje znane w Polsce margaryny: Mleczną, Manuela, Olę i... Kamę. W zakładzie działa też rozlewnia oleju oraz tłocznia.

- W ciągu pięciu lat podwoiliśmy naszą produkcję - wyjaśnia Krzysztof Urbanek, obecny dyrektor brzeskich zakładów.

Z przedsiębiorstwa żyją też opolscy i dolnośląscy rolnicy, którzy dostarczają tu rzepak.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska