100 zł mandatu za podpalenie ścierniska. Dlaczego tak mało?

Jarosław Staśkiewicz
Jarosław Staśkiewicz
Jarosław Jakubczak
Do pożaru doszło w środę na polu pod Pawłowem (gmina Skarbimierz). Zadymienie spowodowało utrudnienia na drodze krajowej, a pośrednią przyczyną pożaru była też kolizja. Sprawca całego zamieszania został potraktowany bardzo łagodnie.

Pożar wybuchł w środę po godz. 15, a strażacy byli na miejscu po kilku minutach. Kiedy rozpoczynali akcję, podmuch wiatru skierował ogień w stronę drogi krajowej, a dym był na tyle gęsty, że auta na jednym pasie zatrzymały się, a na drugim mocno zwolniły.

Jak się okazało - nie wszystkie - bo kierowca forda uderzył w poprzedzającego go hyundaia. Na szczęście nikt poważnie nie ucierpiał, ale na miejsce została wezwana policja i straż pożarna.

Co najistotniejsze, jeden z mieszkańców Pawłowa (zawodowo - funkcjonariusz policji) złapał i zatrzymał do przyjazdu patrolu mężczyznę, który mógł być podpalaczem.

- 23-letni mieszkaniec powiatu brzeskiego miał 0,8 promila alkoholu. Przyznał się do spowodowania pożaru i został ukarany mandatem w wysokości 100 zł - poinformował nas wczoraj Bogusław Dąbkowski z Komendy Powiatowej Policji w Brzegu.

Taryfikator za takie wykroczenie przewiduje od 50 do 500 zł, a policja mogła też skierować sprawę do sądu. Dlaczego kara była tak niska?

Jak powiedzieli nam policjanci, wpływ na to miał fakt, że właściciel pola nie złożył zawiadomienia. Okazuje się też, że policjantka analizująca sprawę uznała, że to nie zadymienie było przyczyną kolizji.

- Pierwsze słowa kierowcy wskazywały na to, że po prostu zagapił się na pożar na polu - tłumaczy podkom. Adam Bielecki, zastępca komendanta powiatowego.

- Na wysokość mandatu wpływa wiele czynników, m.in. zachowanie sprawcy i jego status materialny. Dla jednych 500 zł może być nic nie znaczącym wydatkiem, a dla innych osób nawet 100 zł może być dotkliwą karą - dodaje podkom. Bielecki . - Niezależnie od tego decyzja policjanta nakładającego karę jest suwerenna i nie możemy na nią wpływać.

Z oceną zdarzenia nie zgadzają się świadkowie. - Dojeżdżałem tam kilka minut po wypadku i zwolniłem, bo dym był bardzo gęsty. Dopiero po chwili zobaczyłem strażaka, który kierował ruchem - opowiada nam jeden z kierowców.

- Niewiele brakowało, by doszło do tragedii, bo tuż za fordem z dużym trudem wyhamowała ciężarówka - mówi inny kierowca. - Najgorsze jest to, że tyle się przestrzega przed wypalaniem ściernisk, ostrzega się przed wysokimi karami, a tutaj wygląda na to, że musi się coś groźnego, żeby ktoś poważnie odpowiedział za podpalenie. Nie mówiąc o już o zwrocie kosztów akcji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska