Lewin Brzeski: Straż miejska bez fotoradaru na siebie nie zarobi

Jarosław Staśkiewicz
Jarosław Staśkiewicz
Straż miejska w Lewinie Brzeskim będzie korzystała z fotoradaru do końca roku.
Straż miejska w Lewinie Brzeskim będzie korzystała z fotoradaru do końca roku. Fot. Jarosław Staśkiewicz
Dlatego burmistrz Lewina Brzeskiego uznał, że nie warto jej już utrzymywać.

- Kiedy kilka lat temu rozmawialiśmy z radnymi o utworzeniu straży miejskiej, od razu zakładaliśmy wyposażenie jej w fotoradar. Chodziło o bezpieczeństwo na drogach, ale i o to, by przychody z mandatów pokryły chociaż część wydatków na utrzymanie strażników - mówi Artur Kotara, burmistrz Lewina Brzeskiego.

To pierwsza gmina w województwie, w której po zmianie przepisów władze myślą nad likwidacją straży miejskiej.

Zgodnie z nowymi zasadami strażnicy będą mogli używać fotoradarów tylko do końca roku. Parlamentarzyści zabrali im uprawnienia po wielu latach krytyki ze strony kierowców, którzy skarżyli się, że niektóre gminy uczyniły sobie z fotoradarów źródło niezłych przychodów.

Lewińska straż kosztuje około 200 tysięcy złotych rocznie, mandaty pokrywały połowę tej kwoty. Teraz tego źródła zabraknie, dlatego burmistrz myśli o likwidacji jednostki. - Decyzja będzie należała do radnych - zastrzega Artur Kotara.

Straż miejska w Lewinie Brzeskim będzie korzystała z fotoradaru do końca roku. Fot. Jarosław Staśkiewicz

- Ja uważam, że warto ją pozostawić, bo straż to nie tylko fotoradar, ale też mnóstwo innych interwencji - przekonuje Waldemar Włodek, szef Rady Miejskiej w Lewinie Brzeskim, a jednocześnie policjant. - Wiadomo jednak, że jesteśmy rozliczani z zasadności wydawania pieniędzy i radni na pewno będą brali pod uwagę rachunek ekonomiczny.

Wszystko wskazuje na to, że takie dylematy mają tylko w Lewinie. W innych opolskich gminach, gdzie strażnicy mieli fotoradar, zapewniają nas, że wystawianie mandatów za zbyt szybką jazdę stanowiło margines spraw, którymi zajmowali się ich stróże prawa.

- Kierowcy, szczególnie ci ukarani mandatami, dziwili się, kiedy mówiliśmy, że wystawiamy urządzenie najwyżej raz w miesiącu - mówi burmistrz Grodkowa Marek Antoniewicz. - Tak naprawdę same tabliczki ostrzegawcze powodowały, że ludzie zdejmowali nogę z gazu, i to było w tym wszystkim najważniejsze. Już dziś się boję, jak to będzie wyglądało po nowym roku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska