Nasze Betlejem

Fot. Piotr Król
Jeszcze ostatnie poprawki i wszystko będzie jak należy. Franciszek Żak, kościelny u św. Eugeniusza, każdego roku buduje jedną z największych szopek w mieście.
Jeszcze ostatnie poprawki i wszystko będzie jak należy. Franciszek Żak, kościelny u św. Eugeniusza, każdego roku buduje jedną z największych szopek w mieście. Fot. Piotr Król
Święta Rodzina, Trzej Królowie, pasterze, zwierzęta. Blisko sto najróżniejszych figurek stanęło w szopce przygotowanej w kościele na kędzierzyńskim Pogorzelcu.

Świątynia pod wezwaniem św. Eugeniusza de Mazenod od lat słynie z tego, że w czasie świąt oczy wiernych cieszy tu największy żłóbek w mieście. Od dwunastu lat buduje go każdego roku kościelny - Franciszek Żak.
- Staram się jak mogę - mówi skromnie. - Każdego roku coś dodaję, coś zmieniam. Wszystko po to, by na kolejne święta pojawił się jakiś nowy element.
W tym roku nowością są figurki kilkunastu ptaków. W najbliższych dniach ustawione zostanie jeszcze bocianie gniazdo z miniaturowymi lokatorami. Aby dzieło wyglądało jak należy, pan Franciszek i inni parafianie od świętego Eugeniusza poświęcają szopce wiele dni pracy. Wszystko zaczyna się od ustawienia głównej konstrukcji. Sprawa nie jest taka prosta, ponieważ szopka ma kilka metrów wysokości. W ruch idą stoły i krzesła.

- Przy tym jest najwięcej roboty - uważa Franciszek Żak. - W tym roku przy ustawianiu pracowało około dziesięciu osób. Zajęło nam to jeden dzień.
Gdy konstrukcja już stoi, budowniczy zaczyna układać pierwsze ozdoby. W ruch idzie farba emulsyjna i metry papieru. Pomalowany na szaro jest imitacją skał.
Wtedy do akcji wkracza elektryk, który instaluje oświetlenie i podłącza wszystkie ruchome figurki i urządzenia. W tym roku miał sporo pracy. Elektrycznie jest napędzany wiatrak, młyn wodny, Judasz rozglądający się wokół siebie, aniołki i dzwony. Na koniec budowniczy szopki zajmuje się ustawianiem figur i zdobieniem całego żłóbka.
- To chyba najbardziej czasochłonna część - mówi Franciszek Żak.
Z uśmiechem dodaje, że woli się tym zająć sam, a inni mają mu nie przeszkadzać.

- Aż strach pomyśleć, co by powstało w przypadku grupowej roboty - żartuje.
Ustawienie bożonarodzeniowej szopki w kościele na Pogorzelcu trwało pięć dni. Panu Franciszkowi w wielu pracach pomagali parafianie.
- Taka praca daje ogromną satysfakcję i radość, gdy ludzie przychodzą i podziwiają dzieło - opowiada autor.
Od razu zaznacza, że za rok żłóbek będzie równie piękny jak podczas tegorocznych świąt. Ma już nawet kilka pomysłów. Marzeniem budowniczego jest zrobienie szopki w zimowej scenerii.
Mamy się czym pochwalić
Ojciec Tadeusz Kal, proboszcz parafii św. Eugeniusza de Mazenod w Kędzierzynie-Koźlu:
- Jesteśmy bardzo dumni z takiej szopki. Zdarzają się sytuacje, że po niedzielnej mszy ludzie specjalnie zostają nieco dłużej, by obejrzeć ją z bliska. Na razie jednak nie są widoczne wszystkie szczegóły! Najważniejsza część, czyli Święta Rodzina w stajence, jest zasłonięta. Odkryta zostanie dopiero w Wigilię, bezpośrednio przed pasterką. Zresztą szopka nie jest jedynym świątecznym akcentem w naszej świątyni. Ołtarz jest ozdobiony, a obok stoi ośmiometrowa choinka z kolorowymi światełkami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska