Myśleli, ?e jadą na awiczenia

Rafa3 Baran [email protected]
Zamiast na pokazówke, wyjechali na prawdziwą akcje. Strazacy z kedzierzynskiej grupy ratownictwa chemicznego zabezpieczali w czwartek cysterne z olejem, która wywrócila sie niedaleko Krapkowic.

Ten wypadek pokrzyzowal nasze plany - uśmiechają sie strazacy z jednostki numer 1 w Azotach. Okolo 11.30 mieli ratowac mieszkanców Bierawy i pracowników Zakladów Azotowych przed trującą chmurą. Na jednej z bocznic wagon uderzyl w przejezdzającą cysterne samochodową przewozącą chemikalia. Z pojazdu wydostala sie toksyczna substancja. Taki byl scenariusz zaplanowanych na czwartek cwiczen. Przy bocznicy, niedaleko bramy OXO, czekali policjanci i zaproszeni goście. Strazacy jednak nie dotarli. Okazalo sie, ze musieli jechac w okolice Krapkowic, gdzie przy zjeLdzie z autostrady A4 naprawde wywrócila sie cysterna z olejem napedowym.

- Pierwsza myśl byla taka, ze to wezwanie na cwiczenia - przyznaje starszy kapitan Miroslaw Stadniczuk, szef specjalistycznej grupy ratownictwa chemicznego. - Dopiero po chwili okazalo sie, ze to prawdziwa akcja. Jeszcze przed wyjazdem uprzedzalem kolegów, ze to nie są zarty.
Na drodze 423 lezala przewrócona cysterna, a przewozona ropa wylala sie na jezdnie. Osobowy seat przejechal przez wielką plame paliwa - samochód i rozlany olej stanąl w plomieniach. Po ugaszeniu ognia chemicy zajeli sie przepompowywaniem paliwa, które zostalo w cysternie. Okolo 12 tysiecy litrów.

Specjalistyczna Grupa Ratownictwa Chemicznego powstala w 1997 roku. Jest cześcią Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej numer 1, która dziala na osiedlu Azoty. Ekipa liczy 11 osób. To specjaliści pierwszej klasy! Muszą miec ukonczony kurs podoficerski oraz szkolenia z zakresu ratownictwa chemicznego.
- W ubieglym roku w lesie na terenie powiatu zostalo znalezionych kilka beczek z nieznaną substancją - wspomina starszy kapitan Stadniczuk.
Pojemniki byly skorodowane. Najprawdopodobniej pochodzily jeszcze z czasów drugiej wojny światowej. Sprawdzenie licznikiem Geigera nie wykazalo radioaktywności substancji. Nie wydzielal sie równiez zaden gaz. Dopiero po rozmowach z okolicznymi mieszkancami udalo sie ustalic, ze najprawdopodobniej jest to material, za pomocą którego wytwarzano zaslony dymne w czasie II wojny. Jednak strazacy z azotowej "jedynki" wyjezdzają do wszystkich wezwan, nie tylko tych związanych z awariami chemicznymi. Nieobce są im takze wyjazdy do... gniazd os, uwiezionych kotów czy labedzi.
- Pewnego dnia pojechaliśmy do konia, który wpadl do kanalu samochodowego - mówi starszy aspirant Waldemar Jaskólka, strazak z 25-letnim stazem.
Ratownicy powrzucali do kanalu sprasowaną slome. Gdy bylo jej juz wystarczająco duzo, kon o wlasnych silach zdolal wyjśc na powierzchnie. O akcji z udzialem Waldemara Jaskólki jego koledzy opowiadają do dziś.

- Waldek Jaskólka uratowal bowiem... jaskólke - wyjaśnia z uśmiecham starszy ogniomistrz Wieslaw Jordan. - Ptak zaplątal sie w sznurek, a Waldek dzielnie go odciąl.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska