Pochodzący z Kędzierzyna-Koźla wybitny pisarz Janusz Rudnicki miał otrzymać tytuł "zasłużonego dla miasta", ale radni nie przegłosowali takiego wniosku mieszkańców, bo w twórczości literata pojawiają się... wulgaryzmy.
Znany kędzierzyński przedsiębiorca i prezes Brenntag Polska Zenon Maślona jest oburzony taką decyzją radnych.
Samemu Maślonie radni taki tytuł przyznali, ale on nie chce go przyjąć.
- Czuję ogromny żal i wstyd, nie tylko jako przyjaciel Janusza i miłośnik jego twórczości, ale jako mieszkaniec Kędzierzyna-Koźla, że Rada naszego miasta, stawiając się w roli ortodoksyjnego strażnika małomiasteczkowej moralności, uzurpuje sobie prawo do podważania dorobku literackiego twórcy, zaliczanego przez specjalistów do grona najwybitniejszych, żyjących polskich pisarzy - tłumaczy swoją decyzję przedsiębiorca. - Janusz Rudnicki pisze dla czytelników od których wymaga umiejętności czytania ze zrozumieniem, często posługuje się prowokacją i zastawia pułapki, w które łatwo wpaść, skupiając się wyłącznie na obsesyjnym liczeniu słów "niegodnych".
Groteskowa afera wybuchła w czwartek podczas obrad rady miejskiej. Przed głosowaniem radny Grzegorz Peczkis zaczął na głos czytać jedną z książek pisarza, skupiając się na fragmentach zawierających słowa na "k..." czy "ch...". Skrupulatnie wyliczył, ile każde z tych przekleństw występuje w książce. -Jeśli pójdzie w świat informacja, że my ten zestaw bluzgów wynosimy na piedestał, nie zdziwmy się, gdy dzieci w szkołach czy w domach zaczną odpowiadać językiem tej literatury - przestrzegał radny Peczkis.
Większość samorządowców go posłuchała i nie przyznała tytułu zasłużonego dla miasta.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?