Marek Polak z Kędzierzyna-Koźla ma 18 lat, od 6 choruje na raka. Dokładnie na ostrą białaczkę limfoblastyczną, czyli agresywny nowotwór krwi i szpiku. Zmagania z chorobą są bardzo wyczerpujące dla niego samego, ale i dla jego ojca, który dzień i noc opiekuje się synem. - Niemal cały czas spędzamy razem w szpitalu - mówi Józef Polak.
Marek był 12-latkiem, gdy usłyszał straszną diagnozę. Jego tata, który sam wychowuje chłopca, kilka tygodni wcześniej miał zawał serca. Nie poddał się jednak. Chemia, powikłania, setki nocy przespanych na karimacie przy łóżku syna - tak dziś wygląda ich wspólne życie. Choroba kilka razy ustępowała, by potem wrócić z jeszcze większą siłą. Lekarze wypróbowali już wszelkie tradycyjne metody leczenia. Bez efektu.
- Ze względu na wyczerpanie wszystkich możliwych schematów chemioterapii, stosowanych w lekoopornej białaczce limfoblastycznej, jedyną możliwą opcją jest zastosowanie leczenia niestandardowego z użyciem przeciwciał, tj. leku o nazwie blinatumomab – tłumaczy prof. Ewa Gorczyńska, która jest krajowym koordynatorem leczenia nawrotu ostrej białaczki u dzieci.
Sęk w tym, że ten specyfik kosztuje 460 tys. zł i trzeba go sprowadzić ze Stanów Zjednoczonych. Stan Marka jest tak poważny, że lek musi być kupiony i podany choremu w ciągu trzech tygodni. Już ruszyła zbiórka pieniędzy. - Wierzymy, że się uda. To nas podtrzymuje na duchu - mówi ojciec 18-latka.
Pieniądze na leczenie 18-latka z Kędzierzyna-Koźla zbiera wrocławska fundacja „Na ratunek dzieciom z chorobą nowotworową”. - Zbiórkę rozpoczęliśmy w ubiegły czwartek. Od razu wręcz urywały się telefony, wielu ludzi chce pomóc - opowiada Anna Czujko z fundacji. - Na samym tylko portalu siepomaga.pl zebrano 30 tys. złotych. Myślę, że w tej chwili mamy około 45 tys.
Taki odzew daje nadzieję, że w ciągu trzech tygodni uda się uzbierać 460 tys. zł na lek. Ojciec z synem nie dopuszczają innej myśli. - Już mam informację, że będą też wpłaty z zagranicy. Za wszystkie bardzo dziękuję - mówi Józef Polak.
Chodzi w sumie o 28 ampułek cennego specyfiku. Po zaaplikowaniu jego cząsteczki przyczepią się do komórek rakowych. A potem aktywują system immunologiczny tak, by je zniszczył. Na sprowadzenie medykamentu z USA trzeba będzie jeszcze uzyskać zgodę polskiego Ministerstwa Zdrowia.
Marek ma wiele marzeń. Chciałby na przykład jeszcze raz pojechać z ojcem na ryby. We wrocławskiej klinice onkologii dziecięcej odwiedził go pewien VIP. 18-latek długo opowiadał o swojej pasji wędkowania. A po dwóch tygodniach - niespodzianka. Przyszła do niego paczka z Kancelarii Sejmu. A w niej... nowa wędka. Marek chciałby złowić nią pstrąga, bo takiej ryby jeszcze nigdy nie złapał. - W ogóle tęsknimy za tym, żeby pobyć razem w domu - mówi ojciec nastolatka. - Gdy po raz ostatni byliśmy tam w weekend, jego stan zdrowia się poprawił, bo organizmowi pomogła rodzinna atmosfera. On marzy o tym, żeby po prostu być u siebie. I żyć...
Jak pomóc Markowi
Wszyscy, którzy chcieliby wesprzeć Marka Polaka mogą wpłacić pieniądze na konto:
11 1160 2202 0000 0001 0214 2867 z dopiskiem „Marek Polak”
Fundacja „Na ratunek dzieciom z chorobą nowotworową”
ul. O. Bujwida 42
50-368 Wrocław
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?