Były burmistrz Byczyny: - Ja nie zatrudniłem nikogo z mojej rodziny

Mirosław Dragon
Mirosław Dragon
- Kiedy ja byłem burmistrzem, nikt z mojej rodziny nie był przyjmowany do żadnej gminnej jednostki  - krytykuje Ryszard Grüner, poprzedni burmistrz.
- Kiedy ja byłem burmistrzem, nikt z mojej rodziny nie był przyjmowany do żadnej gminnej jednostki - krytykuje Ryszard Grüner, poprzedni burmistrz. Mirosław Dragon
Kiedy burmistrz Robert Świerczek objął rządy w Byczynie, pracę w jednostkach gminnych dostały jego żona i siostra zastępcy burmistrza. Krytykuje go za to jego poprzednik Ryszard Grüner.

Kiedy Robert Świerczek w 2014 roku wygrał wybory na burmistrza Byczyny, krytykował poprzednika za kumoterstwo. Obiecywał dobrą zmianę w gminie.

Teraz pracę w gminnych instytucjach dostały żona burmistrza oraz siostra wiceburmistrz Katarzyny Zawadzkiej.

Patrycja Zawadzka, siostra wiceburmistrz Katarzyny Zawadzkiej, wygrała konkurs na stanowisko p.o. kierownika Byczyńskiego Inkubatora Gospodarki Społecznej.

Burmistrz Robert Świerczek w niedawnym wywiadzie dla „NTO” podtrzymywał swoje obietnice, że zwalcza wszelkie przejawy kumoterstwa, marnotrawstwa i korupcji. Dodał, że złożył kilka zawiadomień do prokuratury w sprawie rządów swojego poprzednika. Sobie nie ma nic do zarzucenia.

- Tak wygląda zapowiadana walka burmistrza z kumoterstwem: pracę w gminnym inkubatorze dostała siostra wiceburmistrz, wcześniej w gminnej szkole pracę dostała żona pana burmistrza (pracuje w szkole podstawowej w Byczynie – red.). Kiedy ja byłem burmistrzem, nikt z mojej rodziny nie był przyjmowany do żadnej gminnej jednostki. Pracy nie dostał także nikt z rodziny moich zastępców, a przez lata miałem ich kilku - krytykuje Ryszard Grüner, poprzedni burmistrz.

Komentarz
Grunt to rodzinka
Burmistrzowi Byczyny jako radnemu opozycyjnemu przeszkadzało kumoterstwo, które zarzucał poprzednikowi.
Ale kiedy wygrał wybory, nie przeszkadza mu nepotyzm - zatrudnianie w gminnych jednostkach siostry wiceburmistrz Katarzyny Zawadzkiej i własnej żony.
Robert Świerczek tłumaczy się, że decydowały kompetencje, a nie więzi rodzinne.

Nie wątpię, że Patrycja Zawadzka jest wykształconą, kompetentną osobą. Tylko że w tej sprawie chodzi przede wszystkim o to, czy burmistrzowie, ich zastępcy i wszyscy inni szefowie instytucji publicznych powinni zatrudniać swoją bliską rodzinę.

Czy mieszkańcy gminy, którzy kończą studia i chcą znaleźć pracę, wierzą w to, że ich szanse w konkursach są takie same, jak członków rodziny i znajomych szefa? Niestety, większość mówi wprost, że bez znajomości w urzędzie dostać pracę nie ma szans.

To jest wielki problem, nie tylko w Byczynie. Tylko że to Robert Świerczek zapowiadał, że urząd pod jego rządami będzie przejrzysty, wzorcowy. Teraz zaś potrafi tylko wysuwać pretensje, że „intensywnie interesujemy się rodziną pani wiceburmistrz”...

Mirosław Dragon

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska