Nowa afera dębowa pod Wołczynem. Teraz tną drzewa na zabytku

Mirosław Dragon
Mirosław Dragon
- Właściciel lasu był kilka lat temu informowany, że na jego terenie jest grodzisko i że nie można wycinać tutaj drzew - mówi Adam Ulbrych. - To teraz po kilku latach już dano na to pozwolenie?
- Właściciel lasu był kilka lat temu informowany, że na jego terenie jest grodzisko i że nie można wycinać tutaj drzew - mówi Adam Ulbrych. - To teraz po kilku latach już dano na to pozwolenie? Mirosław Dragon
Mieszkaniec Kluczborka wyciął 21 ogromnych dębów na terenie XII-wiecznego grodziska rycerza Frankenberga.

Ścięte pnie leżą na terenie średniowiecznego grodziska w Komorznie (gm. Wołczyn), wpisanego do rejestru zabytków i objętego ścisłym nadzorem konserwatora.

To dawne włości rycerskiego rodu Frankenbergów. Grodzisko sięga XII wieku, pod koniec XIV wieku grodzisko należało do Konrada Frankenberga, rycerza króla Władysława Jagiełły.

Do dzisiaj zachował się tam system fortyfikacji, wały ziemne przedzielone fosami.

Działka, na której znajduje się zabytkowe grodzisko, formalnie jest lasem. Kilka lat temu kupił go Waldemar Chrobot z Kluczborka.

Już w 2010 roku próbował wycinać tam drzewa. Interweniował wtedy konserwator, informując właściciela, że nie może tam wjeżdżać żadnym sprzętem mechanicznym, ponieważ zniszczy grodzisko.

Na wszelkie prace porządkowe zgodę musiał zaś wydać konserwator zabytków.

W ubiegłym roku właściciel lasu zwrócił się zatem o pozwolenie na wycięcie samosiejek i krzaków. Zgodę dostał.

- Nie ma w prawie czegoś takiego jak samosiejka! To już jakaś tradycja w Wołczynie, że wycina się ogromne dęby, mówiąc, że są samosiejkami - podkreśla Adam Ulbrych, ekolog z Komorzna.

Właściciel lasu wyciął nie krzaki, ale 21 wielkich dębów.

Inspektorzy ochrony zabytków pojechali na kontrolę. Zastępca wojewódzkiego konserwatora zabytków Krzysztof Spychała stwierdził, że przekroczono zakres prac i „wycięto kilkudziesięcioletnie drzewa porastające grodzisko” (w rzeczywistości mają ponad 150 lat).

Konserwator nie nałożył jednak żadnej kary, tylko zmienił wcześniejsze pozwolenie, dopisując, że ścięte drzewa należy usunąć, a teren grodziska uprzątnąć pod nadzorem archeologa.

  • Sprawdziliśmy, czy kontrolę przeprowadzi starostwo powiatowe w Kluczborku, które zgodnie z prawem nadzoruje prywatne lasy
  • Zapytaliśmy Waldemara Chrobota, dlaczego wyciął wielkie dęby w grodzisku.
  • Sprawę wycinki dębów sprawdza kluczborska policja.


Czytaj więcej we wtorek (29 marca) w "Nowej Trybunie Opolskiej".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska