Nastoletni biznesmeni

Monika Kluf
Jacek i Tomek mówią, że najlepszy zarobek jest na makulaturze i złomie. W "interesie" są od 4 lat. Teraz mają po 11.

Chłopcy ciągną wielki wózek wypełniony stertą kartonów i gazet. Za to, co dziś odwiozą do skupu, dostaną po 6 zł. - W lepsze dni można we dwóch i 15 zł wyciągnąć - mówią mali zbieracze.
Spółkę zawiązali, bo są kumplami i z powodu wózka. Jest duży i ciężki. W pojedynkę trudno by go było pchać przez całe miasto.
- Kiedyś poszliśmy do takiego pana na Krzywą, zobaczyliśmy, że tam ludzie różne papiery zwożą i złom. Spytaliśmy, czy my też możemy - wspomina początki Tomek. - Ale nie mieliśmy czym wozić. Ten pan ze skupu miał taki wózek jak trzeba, no to się spytaliśmy, czy możemy wypożyczać, i wtedy ten pan powiedział, że musi porozmawiać z mamą. Porozmawiał. No i tak się zaczęło...

Chłopcy odwiedzają skup na Krzywej w Kluczborku od 4 lat, prawie codziennie. - Najlepiej, jak się lekcje kończą koło 11 albo 12 - mówi Jacek. - Wtedy więcej czasu jest na zbieranie, bo skup jest czynny do trzeciej. Po południu idą do świetlicy na Zamkowej na zajęcia.
Papiery i kartony zbierają po sklepach. Dobrze jest wcześnie zacząć, bo na rynku jest spora konkurencja.
- Dużo starszych też zbiera - mówi Tomek. Twierdzi, że nie mają z Jackiem jakichś specjalnych przywilejów. Ale w kilku sklepach zostawiają kartony tylko dla nich. A w niektórych przy odbiorze czasem dostają słodycze. - Ale najlepiej zbierać po marketach. Z tego jest kasa. - mówi Tomek. - Ale i ciężka praca. Bo z marketów do punktów skupu daleko. I trzeba by obrócić parę razy.

Zarobione pieniądze Jacek wrzuca do skarbonki. Czasem bierze złotówkę na chipsy albo coś do jedzenia. - Albo jak mamie potrzebne, to daję. Mama nie pracuje.
Jacek ma liczne rodzeństwo.
- Ale najbardziej to się opłaca złom zbierać - mówią chłopcy. W szkole nie mają jeszcze chemii, ale metale potrafią odróżnić bezbłędnie. - Na przykład aluminium - tłumaczy mi, trochę sepleniąc, Tomek. - Bierzesz magnes i przykładasz do różnych metali. I jak się jakiś do tego magnesu nie przylepi, to to jest aluminium. I ma taki srebrny kolor.
- Dobra jest też miedź - dorzuca Jacek. - Jest taka ciemnozłota i jest w kablach. A najłatwiej to się zbiera puszki, tego wszędzie pełno.
Chłopcy mówią, że złom można też dostać, jak się ktoś remontuje. - Zawsze jakieś rurki i inne takie rzeczy ludzie wywalają. No i na śmietnikach. Czego ludzie tam nie wyrzucają? - łapie się za głowę Tomek.

Ze znalezionych na śmietnikach części obaj poskładali sobie rowery. - Czasem można telewizory znaleźć, albo inny sprzęt. Jakby się przy nim podłubało, to na pewno by jeszcze działał...
Pan od przyrody pochwalił Tomka, że zbiera makulaturę i złom. - Powiedział, że to, co my z Jackiem robimy, że te puszki zbieramy i w ogóle, to jest dobre dla środowiska.
Chłopcy podjeżdżają pod punkt skupu. Pan Andrzej Bar, który 4 lata temu pierwszy raz pożyczył chłopcom wózek, uśmiecha się na widok stałych klientów. - No, pośpieszcie się. Szybko wyładowujcie, bo zaraz zamykam.
Do trzeciej brakuje parę minut.

- To są świetne dzieciaki. Proszę sobie wyobrazić, że przyszedłem tu już po nich, a oni, mimo że za chwilę skup zamykają, pytają mnie: a może pan chce być pierwszy, proszę pana? - dziwi się pan Mietek, którego - jak sam mówi - los i kolejne rządy nie oszczędziły, więc musi jakoś do zasiłku dorobić. Dla chłopców pan Mietek to konkurencja. Ale konkurencję też trzeba szanować.
- Od lat tu do mnie przychodzą. Ile to już minęło? - uśmiecha się do chłopców pan Andrzej. - To bardzo mili i pracowici chłopcy. I uczciwi. Im się nigdy nie zdarzyło włożyć cegłę do kartonu, żeby wagę oszukać. A bywały takie przypadki, i to wśród dorosłych. Dostają po parę złotych za jeden raz. W ciągu miesiąca, a są tu regularnie, zarobią sobie może ponad 100 zł.
Chłopcy znają także inne punkty w mieście, a jest ich kilka. W sezonie "przebranżawiają się" na mycie okien w samochodach na przejeździe kolejowym.
- Ile wyciągamy w ciągu miesiąca? Różnie bywa - niechętnie mówią o sumach. - Ale z tego, co zostało, w tamtym roku kupiłem sobie strój piłkarski, teraz zbieram na piłkę - mówi Jacek. - Ja kupiłem sobie plecak na wakacje - dorzuca Tomek. - A teraz zbieram na kolonie...
Piłka marzy się Jackowi na Dzień Dziecka. Gdyby ją dostał, zbierałby na coś innego. - A ja to bym chciał rower górski, taki z teleskopami, i ochraniacze na kolana - rozmarzył się Tomek.
- Chłopaki, zamykamy - mówi pan Andrzej. Jacek i Tomek przeliczają monety. - No, dzisiaj nawet nieźle poszło...
PS. Imiona chłopców zostały zmienione.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska