Zabierzcie syrenę

Fot. Anna Listowska
- To urządzenie i tak nie działa. Nie chcemy, żeby stało na dachu naszego budynku - mówią Jan Janas (pierwszy z lewej) i Maria Wietecha, mieszkańcy bloku w Ligocie Dolnej, oraz Jan Patynko (w środku), zarządca nieruchomości.
- To urządzenie i tak nie działa. Nie chcemy, żeby stało na dachu naszego budynku - mówią Jan Janas (pierwszy z lewej) i Maria Wietecha, mieszkańcy bloku w Ligocie Dolnej, oraz Jan Patynko (w środku), zarządca nieruchomości. Fot. Anna Listowska
Właściciele budynku w Ligocie Górnej żądają, by z dachu ich domu zdjęto urządzenie alarmowe. Ono i tak nie działa - złoszczą się ludzie.

Będą uzbrajać syreny

Będą uzbrajać syreny

W skład systemu ostrzegania gminy Kluczbork wchodzi dwadzieścia syren alarmowych. W urządzenia DSP 50 uzbrojono już dwie w Kuniowie, po jednej na obiektach jednostek OSP w Bogacicy i Biadaczu oraz na budynku Zakładu Energetyki Cieplnej w Kluczborku. Jeszcze w tym roku unowocześnione zostaną syreny alarmowe w Bąkowie oraz cztery na terenie miasta. Urządzenie DSP przekazuje gminie za darmo urząd wojewódzki, ale koszty montażu ponosi samorząd. Jak poinformowano nas w wydziale spraw obywatelskich i obronnych kluczborskiego magistratu, uzbrojenie jednej syreny to wydatek od 2 do 3 tys. zł, w zależności od jej lokalizacji.

Teoretycznie syrena powinna służyć do ostrzegania przed niebezpieczeństwem - mówi Jan Janas, jeden z mieszkańców budynku. - Ale od dawien dawna nie jest podłączona do prądu, to niby jak ma ostrzegać?
Odkąd ją zamontowano, nikt jej nie sprawdzał, nikt nie konserwował. Na dachu stoi bezużyteczna kupa blachy.

Syrenę alarmową na szczycie domu przy ul. Wołczyńskiej w Ligocie Dolnej zamontowały w połowie lat 70. ówczesne władze gminy. Stanowić miała część systemu ostrzegania i alarmowania mieszkańców o nadchodzących zagrożeniach, m.in. powodzi, pożarze czy konflikcie zbrojnym. Jak wspominają mieszkańcy budynku, przez tyle lat użyta była tylko dwa razy. Po montażu - dla sprawdzenia - i potem z okazji jakiegoś święta.
- A teraz sama stanowi zagrożenie - uważa Maria Wietecha. - Ustawiona jest na drewnianym podeście, obecnie już mocno zbutwiałym. Osobiście kilka razy zbierałam z ziemi deski, które strącił silny wiatr. A pod domem jest przystanek autobusowy. Tylko patrzeć, aż któraś spadnie komuś na głowę i stanie się nieszczęście. A winni będziemy my, bo to w końcu budynek własnościowy.

W bloku mieszka sześć rodzin. Wszystkie są zgodne, że urządzenie uniemożliwia im remont dachu. A jest on niezbędny, bo wokół syreny obsypały się dachówki, a woda przecieka na strych.
- Wspólnota mieszkaniowa podjęła uchwałę, że nie wyraża zgody na dalsze utrzymywanie na dachu tego urządzenia - informuje Jan Patynko, zarządca nieruchomości. - Tym bardziej, że nie jest to uregulowane żadną umową. Byłem już w tej sprawie w urzędzie, ale, póki co, nie mamy odpowiedzi.
Wojciech Smolnik, naczelnik wydziału spraw obywatelskich i obronnych urzędu miejskiego w Kluczborku, wyjaśnia, że syrena nie zostanie całkowicie zlikwidowana, ponieważ, mimo upływu lat, nadal stanowi część systemu ostrzegania.

- Rzeczywiście, nie była konserwowana, bo nie było na to środków - przyznaje Smolnik. - Na terenie gminy takich syren jest 20. Właśnie jesteśmy w trakcie uzbrajania ich w urządzenia DSP 50, które umożliwią uruchamianie ich drogą radiową.
Jak jednak wyjaśnia naczelnik, urządzenie nie bez powodu zostało zamontowane na tym właśnie dachu. Po prostu jest on najwyższym punktem w okolicy.
- Ale czasy się zmieniły i teraz wła-dze gminy liczą się z wolą mieszkańców - zapewnia. - Dlatego będziemy rozmawiali z tą wspólnotą i albo podpiszemy stosowne porozumienie, albo postaramy się znaleźć dla tej syreny inne miejsce. Sprawę wyjaśnimy najpóźniej do 15 sierpnia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska