Agresywny pies biegał wolno po mieście

fot. Monika Kluf
Pani Lidia nie może zapomnieć o tym zdarzeniu: - Ten pies szarpał mojego Igora i wlókł go za łapę po ziemi. Omal mu jej nie odgryzł.
Pani Lidia nie może zapomnieć o tym zdarzeniu: - Ten pies szarpał mojego Igora i wlókł go za łapę po ziemi. Omal mu jej nie odgryzł. fot. Monika Kluf
Biegający bez nadzoru amstaff omal nie zagryzł psa pani Lidii z Kluczborka. Ona też została została pogryziona, gdy ratowała swojego pupila.

Opinia

Opinia

Andrzej Kicmach, komendant kluczborskiej straży miejskiej:
- Mamy kilkadziesiąt interwencji rocznie w sprawie puszczanych bez opieki psów. Amstaff, który zaatakował przy ul. Pułaskiego, uciekł właścicielom z mieszkania. I zostaną oni ukarani mandatem w wysokości 200 zł. Wszystkich, którzy dopuszczają, by psy biegały wolno bez kagańca i bez opieki, będziemy surowo karać podczas prowadzonych przez nas kontroli na placach i skwerach.

Jak co dzień, wyszłam sobie na spacer z moim yorkiem Igorem. - Wychodziłam właśnie z alejki przy ul. Pułaskiego, kiedy zobaczyłam jak jakiś pies rzucił się na idącą z naprzeciwka dziewczynę - opowiada Lidia Sas - Baran. To był - jak się później okazało - amstaff.

- Kiedy zobaczył mnie z małym yorkiem, rzucił się w naszym kierunku - wspomina kobieta.

Pani Lidia wziąła pieska na ręce, żeby amstaff nie zrobił mu krzywdy. Ten próbował go dopaść, skakał coraz wyżej, gryzł kobietę po rękach. Szczekanie yorka jeszcze bardziej go rozjuszało.

- W końcu ten pies mnie przewrócił - mówi kobieta. - I dopadł mojego Igora. To było straszne. Szarpał go i wlókł za łapę po ziemi. Omal mu jej nie odgryzł.

Przez cały ten czas nikt nie zareagował. Ani przejeżdżający nieopodal kierowcy, ani przechodnie.
- Dopiero dziewczyna, którą ten pies wcześniej zaatakował, i która już stamtąd odeszła, słysząc głośne szczekanie i moje krzyki, zawróciła i zadzwoniła z komórki na policję - wspomina pani Lidia. - Zanim przyjechał radiowóz, jakiś mężczyzna odpędził psa. - Inaczej mój spacer mógł się skończyć tragicznie.

Kobieta ma poranione ręce. Jej pies musiał przejść poważną operację. Ale lekarzom z kliniki weterynaryjnej we Wrocławiu udało się uratować rozszarpaną łapę.

To nie pierwszy przypadek w Kluczborku, kiedy puszczony bez opieki pies atakuje ludzi. Po kluczborskich błoniach przy ul. Ligonia można spotkać wolno biegające amstaffy, pitbulle, wilczury, które mają właścicieli. Straż miejska ściga za to mandatami. Jak widać, bezskutecznie.

- Służby mundurowe muszą się tym zająć - apeluje pani Lidia. - Żeby następnym razem nie doszło do tragedii.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska