Artystka z Byczyny tworzy z pasją

Archiwum prywatne
Justyna Wolna jest zwolenniczką rękodzieła perfekcyjnego. Przedmioty, które wychodzą spod jej rąk, są tak starannie wykonane, jakby robiła je maszyna. Ale próżno szukać drugiej takiej samej kury, dzbana czy  lampy. Ta niepowtarzalność to także wielki atut.
Justyna Wolna jest zwolenniczką rękodzieła perfekcyjnego. Przedmioty, które wychodzą spod jej rąk, są tak starannie wykonane, jakby robiła je maszyna. Ale próżno szukać drugiej takiej samej kury, dzbana czy lampy. Ta niepowtarzalność to także wielki atut. Archiwum prywatne
Moda na rękodzieło sprawia, że Justyna Wolna ma coraz więcej zamówień na swoje wyroby. Każdy pomysł wiąże się jednak z ryzykiem, nigdy nie wiadomo, czy spodoba się klientom.

Właśnie minęły dwa lata, od kiedy Justyna Wolna, absolwentka ASP we Wrocławiu, otworzyła własną pracownię ceramiczną w Byczynie. To był trudny czas, ale dziś już może powiedzieć, że firma okrzepła, a pomysł, by ją założyć, pozytywnie zweryfikował czas.

Każdy absolwent akademii sztuk pięknych marzy, by w swoich pracach wyrażać siebie i tworzyć sztukę przez duże S. - Na szczęście nasi profesorowie zadbali także o to, by studentów przygotować do życia. Byliśmy szkoleni pod względem artystycznym i projektowym. Otrzymaliśmy praktyczne umiejętności z różnych technik. Od trzeciego roku studiów projektowaliśmy i wykonywaliśmy przedmioty użytkowe.

Wydawało się, że absolwenci wydziału ceramiki znajdą pracę w firmach, które ją wytwarzają, ale rynek bardzo się zmienił. Mniejsze krajowe firmy tego typu przestały istnieć. Alternatywą było otwarcie własnej, na to jednak potrzebne były niemałe pieniądze. Żeby zarobić na piec do wypalania produkcji, czyli "serce" firmy, Justyna Wolna wyjechała do Holandii. Po powrocie okazało się, że pieniędzy na realizację marzenia jest ciągle za mało. Mimo że miała możliwość adaptacji pomieszczeń gospodarczych w domu teściów.
Dopiero dotacja unijna w wysokości 40 tys. zł (oraz 6-miesięczne finansowe wsparcie) pozwoliły na start, ale i tak nie było łatwo. W marketach pełno jest tanich, choć marnych jakościowo naczyń, one królują na naszym rynku. Na szczęście w sukurs artystce przyszła moda na rękodzieło. Coraz więcej osób docenia przedmioty unikatowe, poszukują ich na jarmarkach i okazjonalnych, regionalnych imprezach. Właśnie tam pani Justyna sprzedaje swoje wyroby - piękne naczynia stołowe, ceramiczne obrazy, figurki ptaków i zwierząt do ogrodów, oryginalne lampy czy naczynia projektowane według starych wzorów, nadające się do gotowania i pieczenia na "żywym ogniu".

- Do dziś nie wiem, czy mój nowy projekt się spodoba, czy cena przedmiotu będzie dla klientów do przyjęcia - mówi. Ryzyko stale towarzyszy tej pracy, a z nim naprawdę trudno żyć. Bywa, że oglądający nie szczędzą słów zachwytu, ale kupują niewiele, bo ich nie stać. Proponują na przykład bym zmniejszyła figurkę, bo koniecznie chcą ją mieć. I tak robię. Na szczęście klienci już wiedzą, że rękodzieło musi być droższe niż chińska masówka.

Poczucie piękna trzeba kształtować od dziecka. Dlatego Justyna Wolna z pasją prowadzi warsztaty, uczy garncarstwa dzieci i dorosłych w ośrodku kultury w Byczynie, szkołach w Opatowie i Łące Opatowskiej. Tworzenie rękodzieła rozwija, wymaga cierpliwości i dokładności, kojąco wpływa na stres, pozwala miło spędzić czas. A Justyna Wolna wciąż się rozwija, proponuje nowe, atrakcyjne wyroby licząc na to, że się ludziom spodobają.I jej firma będzie się rozwijać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska