Koordynatorka organizowanej od 12 lat akcji „Stop narkotykom!” Anna Włodarczyk razem z uczniami kluczborskich szkół domagała się zamknięcia sklepów z dopalaczami (kilka lat temu w Kluczborku były aż cztery).
Sklepy zdelegalizowano w 2010 roku, ale problemu to nie rozwiązało.
Dilerzy przenieśli się do internetu, gdzie można zamówić te specyfiki, które kurier przywiezie do domu.
Ze statystyk wynika, że po dopalacze najczęściej sięgają gimnazjaliści.
W miastach nadal można także kupić dopalacze w sklepach, tylko że teraz działają one pod przykrywką, np. w Kluczborku oficjalnie jest to salon gier (dziennikarz nto dokonał zakupu kontrolowanego w tym lokalu).
- Substancje te są sprzedawane są jako saszetki zapachowe, pochłaniacze wilgoci do komputerów, nawóz do kaktusów, a nawet jako „cząstki boskie” - mówi Mirosława Olszewska, pełnomocnik zarządu województwa opolskiego ds. przeciwdziałania narkomanii.
Eksperci uczestniczący dzisiaj w konferencji dla nauczycieli podkreślali, że nazwa „dopalacze” jest niewłaściwa.
- To są środki zastępcze, czyli po prostu nowe narkotyki - mówi Małgorzata Zabierowska, szefowa sanepidu w Kluczborku, która od pięciu lat walczy z dilerami.
Teoretycznie inspektorzy sanepidu mogą karać handlarzy wysokimi karami nawet do 100 tysięcy zł. W praktyce jednak prawo jest dziurawe, a dilerzy bezkarni.
Czytaj w piątek (25 września) w papierowym wydaniu "Nowej Trybuny Opolskiej" lub kup e-wydanie NTO.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?