Prawo wolnego rynku

Edyta Hanszke
Edyta Hanszke
Właścicielce sklepu spożywczego w Lichyni lokalni dostawcy odmówili dostarczania pieczywa i ciasta, ponieważ we wsi jest już inny odbiorca.

Nikt nie lubi konkurencji
Ryszard Klimczak, naczelnik wydziału spożywczo-gastronomicznego Inspekcji Handlowej w Opolu:
- Zdarzają się różne przypadki ograniczania konkurencji. Jestem zdziwiony zachowaniem dostawców, którzy powinni przecież dbać o poszerzanie rynku zbytu. Teraz mamy wolny rynek i każdy producent sam ustala zasady dystrybucji i handlu.
Mieliśmy wiele sytuacji, kiedy dostawaliśmy anonimowe listy z prośbą o sprawdzenie tego czy innego punktu spożywczego albo gastronomicznego. Na miejscu okazywało się, że nie jesteśmy pierwszą kontrolą. Przed nami był już sanepid, urząd skarbowy, straż miejska i kilka innych instytucji. Po nitce do kłębka dochodziliśmy, że autorem anonimu był konkurent z branży.
Do takich jak opisana sytuacja najczęściej dochodzi w małych miejscowościach.

Sprawa zaczęła się pół roku temu, kiedy swój punkt sprzedaży otworzyła Beata Marek, była pracownica, właścicielki pierwszego we wsi sklepu, który działa od kilku lat. Pani Beata chciała kupować pieczywo i ciasto u lokalnych dostawców ze Zdzieszowic i Poniszowic, tych samych, którzy zaopatrują konkurencję. Odmówili jej.
Urszula Wieczorek, współwłaścicielka zdzieszowickiej cukierni "Ptyś", uważa, że sprawa jest już przedawniona.

- Ta pani była u mnie pół roku temu - mówi. - Zasugerowałam jej, żeby skontaktowała się z panią S. i jeśli uzyska jej pozwolenie, to my będziemy jej dostarczać ciastka - dodaje. Urszula Wieczorek wyjaśnia, że zawarła z panią S. umowę na wyłączność i dlatego odmówiła dostaw nowemu sklepowi. Na pytanie, czy w innych miejscach zawiera takie same umowy, odpowiada:
- Jeżeli klient sobie tego życzy, to tak. Mamy otwarte ręce dla nabywców - dodaje. Jej zdaniem byłoby nie fair, gdyby zmieniła warunki starej umowy.
Teodor Makselon, właściciel piekarni "Max" w Poniszowicach, nie zawierał umowy na wyłączność. Twierdzi, że ustalił jednak, że Beata Marek jest niepewnym płatnikiem.

Rozliczam się tak, jak należy. Proszę sprawdzić moich dostawców. W hurtowniach płacę gotówką. Nie wiem, na jakiej podstawie ustalono, że nie płacę - mówi pani Beata.
Właściciel "Maksa" twierdzi, że dostarczanie pieczywa do dwóch sklepów nie opłaca mu się. - Samochód musi się dłużej zatrzymać, dlatego więcej zapłacę kierowcy. Dochodzi do tego wypisanie faktury, a więcej chleba i tak nie sprzedam - argumentuje. Jego zdaniem nie jest to forma powiększania rynku zbytu.
Właścicielka "starego" sklepu po telefonicznej i osobistej rozmowie z dziennikarzem "NTO" nie zgodzila się (za pośrednictwem swojego męża) na zamieszczanie jakichkolwiek jej wypowiedzi, grożąc spotkaniem w sądzie.

Beata Marek znalazła już innych dostawców i twierdzi, że przede wszystkim chciałaby mieć spokój. Ostatnio ktoś wybił jej szybę w samochodzie. - Chcę w spokoju handlować. Nie mam zamiaru się kłócić - mówi.
Mieszkańcy albo twierdzą, że nie wiedzą o sytuacji, jaka powstała między sklepami, albo uśmiechają się tajemniczo. Niektórzy nie chcą podawać personaliów, ale komentują.
- Pierwsze słyszę, żeby sklepowe się kłóciły - mówi starsza pani i szybko odchodzi.
- Jestem zadowolona, że są dwa sklepy. Zawsze to konkurencja. Chodzę do jednego i drugiego, zależnie od potrzeby - wyjaśnia druga kobieta. - Mieszkam niedaleko sklepu "U Beaty", więc tam robię zakupy. Dla mnie nie ma znaczenia, u kogo. Ważne, że blisko, to chyba naturalne - mówi kolejna napotkana osoba. - Właścicielki powinny w końcu się dogadać - dodaje.
Alicja Kral, dyrektor Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, delegatury w Katowicach, komentuje: - Rynek, czyli klienci sami rozwiążą sytuację. Albo będą odwiedzać dwa sklepy, albo wybiorą jeden z nich - mówi. Sprawa na pewno nie leży w gestii urzędu, który zajmuje się ochroną interesów publicznych. Podejmuje sygnały, kiedy podmiot, który przeciwdziała konkurencji, ma przeważającą siłę i nadużywa jej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska