Nie oddamy naszej przychodni

Beata Szczerbaniewicz [email protected]
Po Górażdżach krąży pogłoska, że we wsi ma być zamknięty prywatny ośrodek zdrowia.

To tylko przymiarki
- Czy to prawda, że przychodnia w Górażdżach ma być zlikwidowana?
Józef Kuliński, dyrektor Samodzielnego Publicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej w Krapkowicach:
- Nie ma takiej decyzji. To tylko przymiarki. Zapytałem dyrektora "Omegi", co o tym sądzi, bo pojawiła się szansa uzyskania kontraktu z Narodowego Funduszu Zdrowia na 18 dodatkowych łóżek dla Zakładu Opiekuńczo-Leczniczego. Byłoby to da nas korzystne. Dziś ZOL przynosi straty, a przy większej liczbie łóżek mógłby na siebie zarobić. Budynek wymaga remontu dachu, którego nie mamy za co zrobić, dodatkowe pieniądze bardzo by nam się przydały. Nie będziemy jednak nic robić wbrew woli pacjentów.

W przychodni leczy się ponad dwustu pacjentów. Usługi świadczy w niej prywatny Zakład Opieki Zdrowotnej "Omega", który wynajmuje pomieszczenia od publicznego ZOZ-u w Krapkowicach. W budynku jest również Zakład Opieki Leczniczej dla obłożnie chorych. Po wsi rozeszła się wieść, że ZOL ma być powiększony, a "Omega" miałaby się wynieść z budynku.

- Nigdy się na to nie zgodzimy! - mówi Alfred Pola. - Nie wszyscy mają samochody żeby dojechać do lekarza do Krapkowic. I tak już nam ograniczyli dostęp do lekarza. Kiedyś był u nas internista, chirurg, ginekolog, pediatra, a nawet apteka. Teraz jest jeden doktor, który przyjmuje tylko dwa razy w tygodniu.
Ludzie ze wsi przypominają, że kiedyś była to przychodnia Zakładów Cementowo-Wapienniczych "Górażdże". Parę lat temu fabryka podarowała obiekt powiatowi z zaznaczeniem, że ma on służyć mieszkańcom.
- 45 lat tam ciężko pracowałem. Jak budowali ośrodek zdrowia, to nam trzynastek nie płacili. Mówili, że pieniądze idą przychodnię. Teraz mamy ją stracić? - pyta Horst Szneider.
Aleksander Januszkiewicz, dyrektor "Omegi", przyznaje, że dyrektor krapkowickiego ZOZ-u zapytał go o możliwość zamknięcia ośrodka.

- Jeszcze nie odpowiedziałem - zastrzega. - Poinformowałem o tej sprawie burmistrza Gogolina, a decyzję uzależniam od jego opinii. Dobrowolnie z Górażdży na pewno nie odejdziemy, bo przecież nie zostawimy ludzi bez opieki.
Burmistrz Gogolina tymczasem uspokaja pacjentów.
- Nie mamy jeszcze pisma z publicznego ZOZ-u, ale jeśli przyjdzie, to przypomnimy, jakie były warunki przekazania budynku powiatowi - zapowiada Joachim Wojtala. - Byłem wtedy wicestarostą i dopilnowałem, żeby w umowie znalazł się zapis, że przychodnia ma nadal służyć mieszkańcom wsi. Tej obietnicy nie można złamać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska