Wyławiamy coraz mniej

Fot. Roman Baran
- Dla nas to nie jest już gospodarka, to wegetacja - narzekają Zygmunt Romanowski (po prawej), Czesława Dawidowicz i Edward Bider, właściciele stawów hodowlanych w Brzozowcu pod Namysłowem.
- Dla nas to nie jest już gospodarka, to wegetacja - narzekają Zygmunt Romanowski (po prawej), Czesława Dawidowicz i Edward Bider, właściciele stawów hodowlanych w Brzozowcu pod Namysłowem. Fot. Roman Baran
- Właściciel stawów hodowlanych w górze rzeki piętrzy wodę, a my nie możemy napełnić swoich zbiorników - skarży się Zygmunt Romanowski.

To wszystko bzdury! - odpiera ataki namysłowski hodowca.
W Brzozowcu, wzdłuż Potoku Minkowskiego, czyli popularnej rzeki Piawki, znajduje się kilka stawów hodowlanych. Większość ma ponad 20 lat. Kilka wybudowano 5 lat temu. I zaczął się kłopot.

- Facetowi, który pobudował stawy powyżej nurtu rzeki, wydaje się, że cała Piawka jest jego - mówi Zygmunt Romanowski, właściciel dwóch stawów o łącznej powierzchni 12,3 hektara. - Nic do niego nie przemawia: żadne prośby, błagania.
Hodowca zarzuty Romanowskiego komentuje krótko:
- To ja czuję się zaszczuty przez tego pana i nie wydaje mi się właściwe, aby dyskutować z nim na łamach prasy.

Zdaniem Romanowskiego, problem z wodą to pokłosie błędów urzędników namysłowskiego Starostwa Powiatowego. Twierdzi, że w 2000 roku - zamiast zgadzać się na budowę nowych stawów - powinni byli dokładnie zbadać możliwości przepływowe Piawki, czego nie zrobili. Romanowski był jedną z osób sprzeciwiających się tej budowie.
- Wydali temu panu decyzje na podstawie obliczeń i cyfr wziętych z sufitu - argumentuje. - Teraz jak on piętrzy wodę np. w lipcu na poziomie 50 cm, to na wysokości naszych stawów jest jej zaledwie kilkanaście centymetrów. Katastrofa. Ryby nam zdychają - denerwuje się Romanowski.
Romanowski obliczył sobie, że na całej sprawie stracił już około 100 tys. zł. Ciągle wysyła pisma do Starostwa domagając się interwencji. Wytyka namysłowskim urzędnikom brak reakcji.
Opolski Urząd Wojewódzki oddalił wszystkie zarzuty Romanowskiego. Skończyło się w Naczelnym Sądzie Administracyjnym, który w 2003 roku wydał dla niego korzystny wyrok.

- Sąd nakazał wstrzymanie poboru wody naszemu sąsiadowi, jednak nikt go o tej decyzji nie poinformował i dlatego robi to nadal. Nielegalnie - twierdzi Romanowski.
Właściciel stawów podtrzymuje opinię, że nie widzi konieczności rozmawiania z Romanowskim za pośrednictwem prasy.
- Stawy wybudowałem i posiadam legalnie. Reszta to bezpodstawne oskarżenia oraz pomówienia ze strony tego pana - dodaje przedsiębiorca.
Romanowski ma w Starostowie Powiatowym opinię awanturnika i natręta:
- To niemiły człowiek, który stale oskarża nas o jakieś machlojki. To przykre - powiedział nam jeden z urzędników, który także prosił o zachowanie anonimowości. - Nie chcę być stroną w tym sporze, bo ten pan jeszcze gotów i mnie obrzucić błotem.
Czy stawy zostały błędnie zlokalizowane - czytaj str. 2

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska