Domagał się seksu za podbicie legitymacji?

Jarosław Staśkiewicz
Jarosław Staśkiewicz
Roman S. zaprzecza, że molestował dwie kobiety, ale na nagraniu, do którego dotarliśmy słychać jak przeprasza chłopaka Ali i błaga go, by ten nie nagłaśniał sprawy.
Roman S. zaprzecza, że molestował dwie kobiety, ale na nagraniu, do którego dotarliśmy słychać jak przeprasza chłopaka Ali i błaga go, by ten nie nagłaśniał sprawy. Bartosz Frydrych / Nowiny / Polska Press
Dwie słuchaczki Rolniczego Centrum Kształcenia Ustawicznego z Namysłowa oskarżają o molestowanie byłego pracownika sekretariatu tej szkoły.

Roman S. ma dopiero 26 lat, ale w namysłowskiej polityce jest doskonale znany. Dwukrotnie bez powodzenia startował w wyborach na radnego, wcześniej miał w staż w starostwie, a następnie zdobył posadę pracownika sekretariatu w Rolniczym Centrum Kształcenia Ustawicznego.

To właśnie tam spotkały go Ewa i Ala (imiona dziewcząt zmieniliśmy), słuchaczki RCKU.

- W trakcie zajęć wyszłam do sekretariatu podbić głupią legitymację - mówi Ewa, która opowiedziała nam swoją historię z listopada.

- Nawiązała się między nami zwykła rozmowa, na zasadzie "co słychać". Cały czas coś drukował z komputera i w pewnym momencie podszedł do drukarki, która stoi tuż przy drzwiach, żeby wziąć z niej wydruki. To chyba wtedy musiał niepostrzeżenie przekręcić klucz w drzwiach.

- Po chwili oddając podbitą legitymację zbliżył się do mnie i powiedział, że czegoś oczekuje w zamian - opowiada dziewczyna. - Zapytałam głupio czego chce, a on odpowiedział "Sama dobrze wiesz czego"

- Kiedy się odwróciłam, chwycił mnie za dłoń i wciągnął do gabinetu pani dyrektor. Przyparł mnie do stołu, przekonywał, że będzie przyjemnie, obmacywał po biodrach, podciągał sweter, próbował pocałować.

- Broniłam się jak umiałam, na szczęście w pewnym momencie ktoś zapukał do sekretariatu. Wtedy zatkał mi dłonią buzię, a kiedy było słychać, że stuknęły drzwi do szkoły i ten ktoś poszedł, puścił mnie.

- Na odchodnym zapowiedział, że coś mu się należy i to sobie odbierze - relacjonowała Ewa.

Dziewczyna nie zdecydowała się opowiadać tego nikomu poza mamą. Aż do lutego, kiedy w rozmowie z koleżanką z grupy dowiedziała się, że Ali przydarzyło się to samo.

- Było identycznie: opuszczone rolety, przekręcony zamek i schowany klucz, krok po kroku to samo. Myślę, że jemu musiało się to kiedyś udać i od tamtej pory czeka na kolejną ofiarę - mówi słuchaczka RCKU.

W przypadku Ali do molestowania miało dojść podczas ferii, kiedy szkoła była prawie pusta, a dziewczyna przyszła po wykaz tematów, które potrzebne jej były do zaliczenia semestru.

- Takie zdarzenia nie miały miejsca - zaprzecza Roman S., który w RCKU już nie pracuje, bo z końcem roku dostał wypowiedzenie, a umowa skończyła mu się 31 stycznia.

Bez pracy jednak nie został: już 9 lutego dostał posadę kierownika w jednej z miejskich spółek w Namysłowie.
Świeżo upieczony kierownik zaprzecza, ale na nagraniu, do którego dotarliśmy słychać jak przeprasza chłopaka Ali i błaga go, by ten nie nagłaśniał sprawy.

- A to, co robiłeś w szkole, to co? - słychać pytanie.

Roman S.: - To było przegięcie, przepraszam!

- Zamknąłeś okna, żeś ją [...] po biodrach dotykał, chciałeś żeby ci cycki pokazywała, próbowałeś ją całować, to o czym mu tu k... rozmawiamy?

Roman S: - Wiem, przegiąłem, tylko proszę, żebyś nie pisał wszystkiego mojej dziewczynie, błagam ciebie.

Dziewczęta złożyły doniesienie na policję 25 lutego, miesiąc po drugim zdarzeniu. Ale na komendzie były już znacznie wcześniej, bo 8 lutego. Problem w tym, że pierwsza wizyta niczego nie przyniosła.

- Policjant, który nas przesłuchiwał, spisał notatkę, ale nie chciał nawet wysłuchać nagrania, które miałyśmy w telefonie - opowiada Ewa. - Powiedział, że zaniesie to do dyżurki i zgłosi, że zawiadomiłyśmy o tym.

Dziewczęta bezskutecznie czekały na odpowiedź z komendy. W końcu rodzice Ewy zadzwonili i usłyszeli, że nie było żadnego zgłoszenia.

Dopiero podczas kolejnej wizyty w komendzie, poprzedzonej interwencjami u władz powiatu, słuchaczki RCKU mogły złożyć oficjalne doniesienie.

- Z tej pierwszej rozmowy nie wynikało, że są przesłanki do stwierdzenia przestępstwa - tłumaczy Zbigniew Dychus, komendant policji w Namysłowie.

W winę swojego byłego pracownika nie wierzy Zdzisława Letka, dyrektorka RCKU: - Nigdy nie miałam żadnych sygnałów o nagannych zachowaniach, wręcz przeciwnie - słuchacze i pracownicy byli bardzo zadowoleni z jego pracy.

- Nie chcę komentować sprawy. Jeżeli zostaną mi postawione jakieś zarzuty, to wtedy się do tego odniosę - mówił nam wczoraj Roman S.

Sprawa trafiła do prokuratury w poniedziałek. - Ze względu na dobro pokrzywdzonych w sprawach dotyczących tego typu przestępstw nie udzielamy informacji - mówi Artur Rogowski, prokurator rejonowy w Kluczborku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska