Nyska klinika serca zasiała panikę u pacjentów

Iwona Kłopocka-Marcjasz
Iwona Kłopocka-Marcjasz
Pacjenci mają prawo wiedzieć, że fundusz nie płaci za ich leczenie - broni się nyska klinika. W ciągu 1,5 roku działalności oddział wykonał zabiegi kosztujące 20 mln zł więcej, niż przewidywał kontrakt.
Pacjenci mają prawo wiedzieć, że fundusz nie płaci za ich leczenie - broni się nyska klinika. W ciągu 1,5 roku działalności oddział wykonał zabiegi kosztujące 20 mln zł więcej, niż przewidywał kontrakt. Fot. Fabian Miszkiel/zdjęcie ilustracyjne
Po liście z nyskiej naczyniówki chorzy boją się, że muszą zapłacić za operacje.

Pani Zofia dostała z Nyskiego Centrum Sercowo-Naczyniowego PAKS pismo, z którego dowiedziała się, że Narodowy Fundusz Zdrowia odmawia sfinansowania wykonanego u niej zabiegu, który kosztował 8640 zł. Zrobiło jej się słabo i już nawet nie doczytała, że PAKS nie próbuje wyegzekwować od niej tej kwoty, lecz „sygnalizuje jedynie problem, jakim jest uchylanie się przez Narodowy Fundusz od nałożonych na niego obowiązków”. Z końcówki listu pani Zofia zrozumiała, że powinna zwrócić się do opolskiego NFZ o wyjaśnienie przyczyn odmowy sfinansowania świadczeń i przekazanie ich do nyskiej placówki.

Opolski NFZ szacuje, że takie listy wysłano do 1300 pacjentów nyskiej „naczyniówki”. Część trafiła do osób już nieżyjących. - Od tygodnia jesteśmy bombardowani telefonami. Było ich ponad 500. Dzwonią przerażeni ludzie, którzy boją się, że będą musieli za przeprowadzone w Nysie zabiegi zapłacić. Martwią się też rodziny zmarłych, że te kwoty wejdą do długów spadkowych - mówi Barbara Pawlos, rzecznik opolskiego oddziału NFZ. - Kilkadziesiąt osób przyjechało do nas osobiście. Schorowani, trzęsący się ze zdenerwowania ludzie, którym nieraz trzeba było podawać wodę, by doszli do siebie.

Listy, które dostali, różniły się tylko kwotą, zwykle kilkutysięczną. Zabieg jednego z pacjentów wyceniony był na 56 tys. zł. Ten człowiek był przekonany, że będzie musiał je oddać.

- Od tygodnia uspokajamy wszystkich i tłumaczymy, że za nic nie muszą płacić. Takie oświadczenie zamieściliśmy też na naszej stronie. Postępowanie nyskiej naczyniówki uznajemy za głęboko nieetyczne - mówi Barbara Pawlos.

Podobnego zdania jest wicewojewoda Violetta Porowska. - Wystawili swoich pacjentów na front walki o pieniądze za wielokrotnie przekroczone limity. Brak mi słów oburzenia.

Z podpisanym pod listem Jackiem Polewiakiem, ordynatorem nyskiego oddziału chirurgii naczyniowej, nie można było się wczoraj skontaktować.
Władze spółki American Heart of Poland przysłały nto wyjaśnienie: „Pacjenci mają prawo wiedzieć, że Fundusz nie płaci za ich leczenie, choć opłacają oni składki”.

NFZ rozważa skierowanie sprawy do rzecznika odpowiedzialności zawodowej lekarzy, bo pacjenci zostali narażeni na ogromny stres.

Klinika w spór o pieniądze wciągnęła swoich pacjentów

Przerażony staruszek spod Nysy zadzwonił do wojewody z pytaniem, czy za zabieg w nyskiej naczyniówce będzie musiał oddać w dolarach czy wystarczą złotówki.

To najbardziej wstrząsająca reakcja na list, jaki Nyskie Centrum Sercowo-Naczyniowe Polsko-Amerykańskich Klinik Serca rozesłało do swych pacjentów. - Klinika serca wykazała się nie tylko brakiem serca, ale i rozumu - komentują w Opolskim Urzędzie Wojewódzkim, gdzie w ciągu jednego dnia odebrano 150 telefonów od spanikowanych ludzi.

Ze spółki American Heart of Poland otrzymaliśmy następujące wyjaśnienie (cytujemy w całości): „Pacjenci są zaniepokojeni przyszłością placówki w Nysie i pytają, co mogą zrobić, by uratować ją przed zamknięciem. Jako spółka postanowiliśmy poinformować lokalną społeczność o tym, że NFZ uchyla się od nałożonych na niego obowiązków zapewnienia osobom ubezpieczonym bezpłatnej opieki zdrowotnej. Pacjenci mają prawo wiedzieć, że Fundusz nie płaci za ich leczenie, choć opłacają oni składki. Fakty są takie, że pomimo ogromnych potrzeb w regionie, z końcem października będziemy zmuszeni do zamknięcia oddziału chirurgii naczyniowej w Nysie. Powodem tej decyzji jest brak płatności przez NFZ za udzielone świadczenia ratujące zdrowie i życie pacjentów oraz zbyt niski kontrakt, o podwyższenie którego staramy się praktycznie od początku działalności”.
- To odwracanie kota ogonem - komentuje wicewojewoda Violetta Porowska. - Decyzja o zamknięciu oddziału jest suwerenną decyzją spółki, spowodowaną, jak przyznają, nieopłacalnością ekonomiczną. To zadziwiające, bo półtora roku temu z pełną świadomością podpisywali kontrakt, sami obniżając cenę za punkt z 50 do 48 zł. Jeżeli już wtedy wiedzieli, że pieniędzy będzie za mało, to znaczy, że umowę podpisali ze złą wolą. Kontrakt opiewał na 1,2 mln, co oznacza świadczenia dla średnio 15 pacjentów miesięcznie. Jeżeli bez zgody NFZ podjęli ryzyko biznesowe, by przyjąć więcej pacjentów, to jako spółka prawa handlowego musieli mieć świadomość, że robią to na własne ryzyko. Włączanie pacjentów w ten spór jest niemoralne. Pacjenci naczyniowi w naszym województwie są bezpieczni, czas oczekiwania na zabieg to 2-5 tygodni, co nie stwarza zagrożenia dla życia.

Kontrola przeprowadzona przed dwoma tygodniami przez NFZ w nyskiej naczyniówce wykazała, że prawie 90 proc. skontrolowanych hospitalizacji (od stycznia do maja 2015) zostało błędnie oznaczonych jako ratujące życie.

W ciągu półtora roku działalności oddział wykonał zabiegi kosztujące 20 mln zł więcej, niż przewidywał kontrakt. To przekroczenie o 2000 procent.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska