Proces policjantów z Nysy. Oskarżeni domagali się utajnienia rozprawy

Krzysztof Strauchmann
Krzysztof Strauchmann
Proces toczy się przed Sądem Rejonowym w Nysie.
Proces toczy się przed Sądem Rejonowym w Nysie. Archiwum
Kolejny dzień procesu pięciu byłych policjantów z Nysy, oskarżonych o bicie aresztantów. Obrona usiłuje wykazać, że śledztwo było stronnicze.

- To zdarzenie miało miejsce 10 lat temu. Społeczeństwo wie dość o tej sprawie - tak mec. Jacek Magacz uzasadniał dziś w nyskim sądzie wniosek o wyłączenie jawności, czyli wyproszenie publiczności z rozprawy pięciu byłych policjantów z nyskiej komendy. Dodał też, że we wcześniejszej publikacji nto ujawniła pseudonim jednego z funkcjonariuszy, co naraża go na zidentyfikowanie i zemstę ze strony środowiska przestępczego. Wyłączeniu jawności sprzeciwił się jednak prokurator i zgodnie z niedawną zmianą kodeksu postępowania karnego wniosek nie był nawet rozpatrzony przez sąd.

To niejedyny odrzucony wniosek obrony na poniedziałkowej rozprawie. Adwokat dwóch policjantów wystąpił o wezwanie na świadka byłego już szefa Biura Spraw Wewnętrznych w Opolu. To specjalna jednostka policji, zajmująca się tropieniem przestępstw samych funkcjonariuszy. Obrona chciała od niego usłyszeć, dlaczego w czasie śledztwa BSW dotyczącego nyskich policjantów, nie przesłuchano jednego ze świadków, o co wystąpił wtedy prokurator nadzorujący śledztwo.

- Nie przesłuchano świadka, który mógł zeznawać korzystnie dla oskarżonych policjantów. Tymczasem do rzekomych poszkodowanych funkcjonariusze BSW jeździli wielokrotnie nawet do ich domów - mówił na rozprawie mec. Jacek Magacz.

Sąd jednak uznał, że te okoliczności nie mają znaczenia dla sprawy karnej, a świadka nie przesłuchano, bo wyjechał do Norwegii.

Dziś zeznawał mężczyzna, który w sierpniu 2007 roku siedział w celi nyskiej komendy razem z jednym z poszkodowanych. Ten świadek potwierdził, że młody chłopak w celi skarżył się, że pobiła go policja. Miał też problemy z chodzeniem. Na wcześniejszych przesłuchaniach świadek mówił, że młody chłopak nie mógł chodzić, bo był bity w stopy.

Sąd przesłuchał też emerytowanego już funkcjonariusza BSW, który w 2008 roku prowadził śledztwo w sprawie pobicia na komendzie w Nysie młodych ludzi zatrzymanych w czasie burd w Łambinowicach, Paczkowie i nad Jeziorem Nyskim jednej nocy - 25 sierpnia 2007 roku. Były policjant tłumaczył się jednak niepamięcią i nie był w stanie odpowiedzieć na szczegółowe pytania.

Proces nyskich policjantów ciągnie się od 9 lat. Sąd już raz ich skazał i raz uniewinnił. Za każdym razem ktoś się skutecznie odwoływał.

CZYTAJ TEŻ Lekcja szacunku do policjantów

Opolskie info 23.06.2017

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska