Ranczo Nadziei w Nysie czeka na uzależnionych mężczyzn

Krzysztof Ogiolda
Krzysztof Ogiolda
Na zdjęciu od lewej: br. Marek Baranowicz i świeccy misjonarze Guzman i Franklin.
Na zdjęciu od lewej: br. Marek Baranowicz i świeccy misjonarze Guzman i Franklin. Krzysztof Ogiolda
Przy nyskim klasztorze Franciszkanów zaczyna funkcjonować pierwsza w Polsce wspólnota Ranczo Nadziei. Uzależnieni będą ją tworzyć razem ze świeckimi misjonarzami i wolontariuszami z Brazylii, Urugwaju i Niemiec.

Obaj świeccy misjonarze – Franklin z Brazylii i Guzman z Urugwaju – mają za sobą doświadczenie uzależnienia i przemiany życia na Ranczo Nadziei. Franklin przez 17 lat brał narkotyki. Śmierć matki zmobilizowała go do pracy nad sobą.

- Moje doświadczenie jest całkiem inne – opowiadał na konferencji prasowej w Kurii Diecezjalnej w Opolu Guzman. - Miałem szczęście urodzić się w bardzo bogatej rodzinie. Ukończyłem najlepsze szkoły, jakie są dostępne w moim kraju. W wieku 19 lat miałem pierwszą firmę. Ale kiedy umarła moja matka, przekonałem się, że nie mam niczego, co może mi pomóc w tym doświadczeniu. Została mi kokaina i przemoc. Siedziałem w moim apartamencie i brałem. A wieczorem wychodziłem na ulicę, by dołożyć komukolwiek. Kiedy pewnego wieczora wróciłem zakrwawiony do domu, nie poznałem siebie w lustrze. I wtedy zapukał do mnie mój brat. Zaoferował mi pomoc, czyli miejsce w Fazenda da Esperanca (tak po hiszpańsku nazywa się Ranczo Nadziei). Bez namysłu powiedziałem tak. We wspólnocie pierwszy raz w życiu czytałem Ewangelię.

Brat Marek Baranowicz, który jest łącznikiem między prowincją Franciszkanów a ranczem, uczestniczył w tworzeniu podobnej wspólnoty na misjach w Boliwii. Liczbę fazend na całym świecie szacuje na 130. W większości funkcjonują w Brazylii, ale także w Afryce i w Azji. W Europie można je znaleźć Niemczech, Francji, Włoszech, Portugalii i Szwajcarii. Pierwszą wspólnotę założył – z myślą o młodych narkomanach w Brazylii Nelson Giovanelli.

Ranczo w Nysie jest otwarte na mężczyzn cierpiących z powodu różnych uzależnień. Na razie kontaktowało się z nią pięć osób. Dwie oglądały już ranczo, które powstaje w części klasztoru Franciszkanów. Misjonarze i wolontariusze są otwarci na każdego, kto chce podjąć próbę odnowy życia. Członkowie wspólnoty powstrzymują się nie tylko od substancji uzależniających – alkoholu i narkotyków. Rezygnują też z papierosów, korzystania z telefonów komórkowych, internetu i telewizji.

Codziennie rano odmawia się różaniec i czyta fragment Ewangelii, z którego jedno zdanie lub słowo towarzyszy mężczyznom przez cały dzień. Posiłki przygotowuje się na przemian i je wspólnie. Znaczną część dnia wypełnia praca.

- Może być bardzo różna – mówi Guzman. -Znam ranczo, na którym hoduje się pięć tysięcy kur. Ale znam i takie, które ma tylko dwie krowy. Staramy się być samowystarczalni, ale to nie jest firma. Przy klasztorze Franciszkanów jest ogromny ogród. Marzy się nam, że będziemy w nim uprawiać różne rzeczy. Z aloesem włącznie. Praca motyką w ogrodzie nie robi raczej dobrze na kręgosłup, ale na przemianę człowieka – świetnie.

Zobacz też: Opolskie Info [16.03.2018]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska