Awantura o kasę

Klaudia Bochenek [email protected]
400 tys. zł przeznaczyła gmina dla nyskich siatkarzy. Część radnych i mieszkańców miasta jest temu przeciwna.

Wniosek o przyznanie dotacji wywołał burzę podczas sesji budżetowej. Przeciwna była głównie komisja kultury. Jej przewodniczący Maciej Janusz w swoim stanowisku uzasadniał, że nie takie są zadania gminy i z rezerwą odnosił się do szkoleniowego programu "Od przedszkolaka do studenciaka".
- Prowadzenie drużyny wyczynowej na poziomie mistrzowskim to działalność gospodarcza - przekonywał Maciej Janusz.
Radny postulował, by zamiast na Akademicki Zespół Sportowy, pieniądze przeznaczyć na budowę mieszkań socjalnych, dróg lub oświetlenie.
Burmistrz Marian Smutkiewicz jest przekonany o słuszności swojej decyzji. - Utrzymujemy klub dla tysięcy mieszkańców gminy, którzy regularnie przychodzą na mecze - zapewnia. - Uczelnia daje nam gwarancję, że te pieniądze zostaną wydane zgodnie z przeznaczeniem.

Burmistrza nie przekonuje nawet fakt, że od początku rozgrywek AZS odniósł tylko jedno zwycięstwo. - Nie możemy patrzeć tylko na zajmowane przez nich miejsca - broni siatkarzy Smutkiewicz. - A skoro nie idzie im najlepiej, trzeba dać im może sygnał, że muszą pracować, grać.
Radni mają koncepcję, dla której między innymi tyle właśnie pieniędzy przekazali AZS-owi. To wspomniany już program szkoleniowy "Od przedszkolaka do studenciaka". - Chcemy stworzyć taki system, który pozwoliłby wychowywać i trenować przyszłych zawodników już od najmłodszych lat, zamiast ich kupować - tłumaczy burmistrz. - Tyle, że to bardzo długi proces.
I kosztowny. Gmina ma zamiar zorganizować pod tym kątem zajęcia pozalekcyjne i dać kadrę najlepszych szkoleniowców.
Ryszard Knosala, rektor Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Nysie, pod której skrzydłami od niedawna gra AZS, potwierdza, że część pieniędzy chce przeznaczyć na sport szkolny, resztę dostaną siatkarze.

- Musimy opłacić nauczycieli, bo za darmo przecież nikt nie będzie pracował z młodzieżą - wyjaśnia. - A trenować nie można bez sprawdzianów, czyli udziału w turniejach. To wszystko kosztuje.
CZY GMINA POWINNA ŁOŻYĆ NA AZS? - ZAPYTALIŚMY MIESZKAŃCÓW NYSY
Krzysztof Stopyra:
- Kwota jest drugorzędna. Najważniejsza jest gradacja potrzeb. Podejrzewam, że za 400 tys. zł można by zafundować obiady wszystkim uczniom. Oczywiście, że sport jest potrzebny, ale ta kwota jest zbyt wysoka.

Sławomir Szałapata:
- Kiedyś ta drużyna miała duży potencjał, teraz przegrywa. A gmina ma inne potrzeby niż finansowanie siatkarzy. Pieniądze te można by było spożytkować na pomoc bezdomnym. Albo odnowienie budynków dla PWSZ, która otwiera nowe kierunki.

Halina Suszczyńska:
- Moja wnuczka jest siatkarka Gwardii Wrocław, ale tam jest to inaczej finansowane. 400 tysięcy to dużo, lecz ktoś ten zespół musi sponsorować. A za wiele chętnych firm w regionie nie ma. Widocznie gminę stać, skoro się na to zdecydowała.

Angelika Boruc:
- 400 tysięcy to o wiele za dużo. W Nysie są pilniejsze potrzeby, na przykład jest tylko jeden przepełniony żłobek. W dodatku drużyna ciągle przegrywa, a zawodnicy wynajmują mieszkania w centrum i dobrze żyją, jak słychać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska